c:
...
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 8 maja 2012
12. Tajemnica
BARDZO WAŻNE POD KRESKĄ! PROSIMY PRZECZYTAJ
Szliśmy w ciszy, nie było to dla mnie dziwne. Wiedziałam, że dla niego wiadomość o tym to wielkie zdziwienie. Cios prosto w serce. Ta droga strasznie się ciągła , pewnie przez to milczenie.
-Za chwilę będziemy.
-To dobrze, mam wiele pytań do Emila.
-Ale proszę nie krzycz na niego, to nie pomoże.
-Postaram się ale nie wiem czy nie wybuchnę.- Opowiedział
-To niech pan się postara bo ta rozmowa może nie mieć sensu.
Weszliśmy, tylko ja do końca nie wiedziałam w jakim pokoju jest Emil. Wcześniej on wyszedł do nas bo spodziewał się naszej wizyty. Spytałam pewną kobietę o Emila Laver, a ona wskazała nam pokój. Chwyciłam za klamkę.
-Czesc-powiedziałam niepewnie.
-Carmen?
-Przy prowadziłam ci kogoś.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Tata Emila Wszedł i wymusił się na uśmiech. Bałam się tej rozmowy, więc postanowiłam zostawić ich samych. Siedziałam, przez około półtorej godziny na stołówce. Rozmawiałam z różnymi ludźmi. Opowiadali mi naprawdę zadziwiające historię, przez co zauważyłam, że moje życie wcale nie jest takie trudne i dziwne jak mi się wydawało. Uważałam, że za długo są już sami, więc poszłam do pomieszczenia w którym ich zostawiłam, bo bałam się trochę o to by się nie pozabijali. Kiedy zaczynali się kłocic to na poważnie. Nie pukałam tylko weszłam odrazu do pokoju. Zauważyłam dwóch roześmianych mężczyzn, którzy najwidoczniej byli w dobrym nastroju. Okazało się, że poważna rozmowa ojca z synem tylko pomogła ich relacjom. Przez następne dwa miesiące codziennie odwiedzałam Emila, a raz na tydzień wpadał jego ojciec. Czasem nawet częściej, jeśli tylko pozwalała mu na to jego praca. Spędzaliśmy razem dużo czasu i czułam się tak jak w Polsce, gdy nie było żadnych problemów. Wszystko się układało. Przez ostatnie parę tygodni rzadko widywałam Moli, ciągle gdzieś uciekała, a czasem nawet na kilka dni. Nie pytałam o nic, bo nie zbyt interesowała mnie ta dziewczyna. Był poniedziałek i rozmawiałam z Emilem, gdy nagle odwiedziła nas kobieta z informacją, że dzisiaj chłopak może wrocic do domu. Nareszcie! W końcu, może opuścić to miejsce. Ja bardzo się cieszyłam, ale Emil ? Nie wiem co było przyczyną jego smutku. Może to przez to, że poznał tu swojego przyjaciela. Któremu miał pomóc, aż on tego ośrodka nie opuści. Nie mam pojęcia.
-Co się dzieje, że się nie cieszysz. Myślałam, że chcesz opuścić to okropne miejsce. ?
-Carmen.. to jest ciężka sprawa. Nie chce zostawić tutaj jego samego. Obiecałem mu to, obiecałem , że pomogę w tej sytuacji.
-Rozumiem cię, to może zostaniesz tutaj w Londynie w hotelu na kilka dni, miesięcy może nawet lat. Ja zostanę z tobą, pomogę ci.
-Dobry pomysł, Deryl wyjdzie szybko z tego jest silny.
-Mam nadzieje.
To mnie nie zbyt pasowało, ale cóż. Przecież nie zostawię Emila samego tutaj, jeszcze raz by wszedł w nałóg. Teraz miałam zamiar bardziej przyjrzeć się Emilowi i bardziej go pilnować. Kiedy ja to przeoczyłam, przecież w każdym momencie on był ze mną. A jeśli nie był ze mną to z rodzicami. Kiedy tak rozmyślałam nawet nie zauważyłam, że on wyszedł z pokoju.
Usłyszałam dźwięk sms'a, to do Emila. Skusiłam się i przeczytałam to był zły pomysł. " jak tam twoja gra? widziałem , że ostatnio nawet dobrze ci idzie. Znakomity z ciebie aktor". To było napisane w wiadomości. Szybko odłożyłam telefon na szafkę koło łóżka. Siedziałam nie ruchomo i analizowałam słowa, które przed chwilą przeczytałam. -Jaka gra? Czy tu chodzi o mnie? A może tak naprawdę on ciągle jest w nałogu? I od kiedy on jest aktorem?-pewnie wymyśliłabym sobie jeszcze wiele pomysłów co do sms'a, ale Emil stanął w drzwiach. Oparł łokieć o ścianę i śmiesznie poruszył brwiami.
-No to jak księżniczko? Jedziemy do hotelu?-uśmiechnął się szeroko, na co ja odwróciłam głowę i przytaknęłam pochmurnie.
-Carmen co ci jest? Myślałem, że się cieszysz co do mojego POWROTU?- zapytał złośliwie.
-Cieszę, nawet bardzo. Chodźmy już, nie mogę się doczekać-opowiedziałam mu. Wyszliśmy z ośrodka. W końcu! Udało nam się. Zamówiliśmy taxi i pojechaliśmy prosto do hotelu. Emil za rezerwował swój pokój i poszedł się rozpakować, a ja weszłam do mojej ,komnaty" -nazywałam tak mój pokój ponieważ ciągle wydawał mi się tajemniczy i staro świecki - siadłam na brązowym zakużonym fotelu i zaczęłam znów rozmyślać o sms. Nie chciałam się go wprost pytac, ale jednak musiałam wyciągnąc od niego tą informację. W końcu wpadłam na genialny pomysł. Może nie był on ,,genialny" w 100%, ale myślę że wyduszę z niego tą tajemnicę. Mój pomysł był prosty. Zaciągnę go na imprezę ,, by uczcić jego wyjście z ośrodka" i tam się zabawimy. Oczywiście nie obejdzie się bez picia. A jeśli będzie już mocno wstawiony zacznę rozmowę na temat sms. Podbiegłam do pokoju przyjaciela, by poinformowac go o moich zamiarach.
-Emil !! Mam pomysł ! może pójdziemy się zabawić, potańczymy. Uczcimy to, że w końcu opuściłeś to straszne miejsce.
-Dobry pomysł. To jak wieczorem ?
-Ja tam mogę za chwile tylko się przy szykuję,
-Spoko.
Udało się, teraz tylko trzeba go upić. Nie wierzę, że to mówię, ale to jedyne rozwiązanie tej sprawy. Chcę wiedzieć o co chodzi. Bardziej powie mi prawdę, jak trochę wypije. Minęło pół godziny byłam już gotowa, żeby iść na imprezę Emil z resztą reż. Więc wyszliśmy. Chodziliśmy po klubach różnych ale praktycznie nigdzie nie chcieli nas wpuścić. Jest, w końcu znaleźliśmy. Nie był to może duży klub no ale lepszy niż żaden. W środku było dosc duszno. Pełno ludzi ocierających się o siebie. Pół nagie kobiety i wypici mężczyźni. To mnie lekko obrzydzało, ale wiedziałam, że jak się sama się trochę napije nie będę wyglądac lepiej. Siadłam przy barze i zaczęłam rozmowę z jakąś dziewczyną, a w zasadzie z kobietą, która zaczeła wypytywac mnie o Emila, który od razu wkroczył na parkiet. Porwał parę dziewczyn i razem świetnie się bawili.
-Ładny ten chłopaczek. - uśmiechnęła się cwaniacko.
-Tak, ładny i do tego za młody na ciebie
-Nie przeszkadza mi to- zaśmiała się. Była już lekko wstawiona, jak zauważyłam.
-Ale mi przeszkadza. To mój przyjaciel i nie pozwolę..- nie dokończyłam, bo kobieta weszła na parkiet i porwała chłopaka do tańca. Patrzyłam na nich przez cały czas, ale nie miałam odwagi do nich podejsc. Nie wiem czemu bo zwykle walczę o swoje. Wypiłam parę drinków i wreszcie nabrałam odwagi. Podeszłam do tańczącej pary i zrobiłam odbijane. W końcu zaczęłam zachowywać się jak wszystkie laski na tej imprezie. Jak widzę Emila to ucieszyło bo przez długi czas bawiliśmy się świetnie razem, ciągle coś pijąc. Była już może godzina 3 nad ranem, a Emil ledwo trzymał się na nogach. Postanowiłam, że nadszedł już czas. Zresztą, gdybym czekała dłużej mogłabym nie zdążyc bo ta kobieta ciągle szukała idealnego momentu do porwania mi przyjaciela.
---------------------------------------------------------------
Bardzo się cieszymy z tego, że Euphorisch czyta naszego bloga, ale wydaje nam się , że oprócz niej nikt tego nie robi. Mamy mieszane uczucia czy prowadzić tego bloga dalej. Jeśli ktoś też to czyta to prosimy, dajcie nam odpowiedź, albo na chacie, na emaila lub w komentarzu.
Prosimy
W razie żadnych wiadomosci, zawieszamy bloga lub go kończymy. Musimy to przemyslec, bo prowadzenie tego przeszkadza nam w życiu codziennnym i jeśli nie przynosi to żadnych efektów nie ma sensu dalej tego prowadzic. ( przepraszamy Euphorisch ;c )
Roździał długi, bo możliwę, że ostatni
poniedziałek, 7 maja 2012
11. Poważna rozmowa
Było mi ciężko, przecież to jest mój najlepszy przyjaciel. Z jednej strony byłam wkurzona na niego, ale z innej perspektywy gdybym ja była na jego miejscu sama bym się bała powiedzieć o takiej sprawie. Nie chciałam już myśleć o Emilu, ponieważ przypominały mi się najlepsze momenty naszej przyjaźni. Nagle spotkałam Cyryla. Siedział na schodach. Podeszłam do niego, ale widziałam, że on nie chce ze mną rozmawiać.
-No idź, idź do niego, Widzę , że wolisz jego. Carmen wybierz albo on albo ja.
-Cyryl przestań, nie każ mi wybierać. Obydwóch was bardzo lubię. A jego znam dłużej muszę mu pomóc, sam sobie nie poradzi.
-Więc wybierasz jego.
-Nikogo nie wybieram.
-Ja wyjeżdżam, nie zniosę tego, że przytulasz się do innego chłopaka. Myślałem, że między nami coś jest. Teraz już nic nie wiem.
-Cyryl!!
Lecz on pobiegł. Zostawił mnie, nie wierze. To już nie był ten sam chłopak, który mnie pocieszał w trudnych momentach. Znowu stał się pusty. łzy lały mi się po twarzy, czułam wielki ból w sercu. Pobiegłam szybko do hotelu, żeby wszystko odkręcić, ale było już za późno. Nikogo tam nie było. Cyryl zostawił mi kartkę na której napisał: Zapomnij o mnie , ja o tobie wtedy też zapomnę. Przepraszam, że cię zawiodłem. Cyryl. Postanowiłam zrobic tak jak napisał- zapomnieć. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero godzina 12, więc miałam jeszcze 3 godziny do spotkania z ojcem Emila. Siadłam więc na łózku i załączyłam laptopa. Wyciągnęłam moje słuchawki na uszy i puściłam piosenkę Nickelbacka - Savin me. Błądziłam po internecie przez około godzinę, aż w końcu postanowiłam się zebrać. Pogoda bardzo się zmieniła od ranka. Wcześniej było pięknie słonecznie, a teraz jest pochmurnie i ciągle pada deszcz, tak jakby pogoda chciała opisać moje emocję. Założyłam gruby długi sweter i getry, a na to czerwony płaszcz. Zapukałam do pokoju Moli.
-Hej, ja wychodzę, jadę na spotkanie z tatą Emila. Nie wiem kiedy wrócę pa.
-Dobrze, życzę miłego popołudnia. A gdzie jest Cyryl?-zapytała, a ja spuściłam głowę.
-wyjechał. Ma ważne egzaminy w szkolę i nie może bawic się w podróżnika-wymusiłam się na uśmiech z nutką śmiechu. Postanowiłam skłamać, bo nie chciałam tłumaczyc tej sytuacji. Zresztą po tej sprawię z narkotykami nie ufam jej. Wychodząc z hotelu chwyciłam jeszcze mój parasol i wyszłam. Miałam dużo czasu, więc postanowiłam się przejsc. Świerze powietrze nigdy nie zaszkodzi. Szłam brudnymi ulicami, co chwilę pytając przechodnów jak trafic do umówionej kawiarni.
Zobaczyłam bardzo interesujące miejsce, mała fontanna i obok niej ławeczka. Nie było tam nikogo i to mi bardzo pasowało. Chciałam być sama, bez nikogo.Najbliższe mi osoby zostawiają mnie, albo okłamują. Całe moje życie okazało się jednym wielkim kłamstwem. Siedziałam i myślałam jak rozwiązać tą sytuację,
ale nie mogłam znaleźć żadnego rozsądnego rozwiązania. I tak mi zleciał czas. Popatrzyłam na zegarek a tu była już 14:30... ! Kurde! A ja nie wiem nawet gdzie jest ta kawiarnia. Pobiegłam główną ulicą. Wbiegłam w jedną alejkę później w drugą i tak się pogubiłam. Spotkałam jakiegoś młodego chłopaka chciałam go zapytać o drogę ale on uciekł. Nie wiem czemu. Może mój wygląd go odstraszył?, nie mam pojęcia. Nagle za szybą jednej z kawiarni zobaczyłam tatę Emila. Weszłam do kawiarni, było mi głupio że się spóźniłam.
-Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale straciłam rachubę czasu i pogubiłam się w tym wielkim mieście.
-Nic nie szkodzi, usiądź już.
Podeszłam do stolika i usiadłam. Zdjęłam płaszcz, ponieważ w kawiarni było ogrzewanie. Miejsce było całkiem przytulne. Mało ludzi, palący się kominek i cicha muzyka w tle. Mogłam tu zostać do końca dnia.
-Jak Ci się podoba Londyn?
-Nie miałam czasu na zwiedzanie tego miasta, lecz gdy chodzę uliczkami wydaje się całkiem fajny.
-No to może wypijemy tą kawę i trochę Cię tu oprowadzę. Poznasz najlepsze sklepy, miejsca. Co prawda nie jest zbyt piękna pogoda na przechadzanie się, ale jeśli nie masz już dziś nic innego w planach chętnie spędzę z tobą ten czas. Co ty na to?-zapytał. Jego oferta była całkiem interesująca. Wiedziałam, że na tego człowieka zawsze mogłam liczyć. Był dla mnie jakby rodziną.
-Z wielką przyjemnością-uśmiechnęłam się serdecznie. Rozmowa ciągnęła się. Często śmialiśmy się, opowiadaliśmy sobie różne historię i jedliśmy pyszne ciasta popijając mocną kawą. Wyszliśmy z kawiarni i zaczęliśmy zwiedzać. Okazało się że jest tu wiele wspaniałych miejsc i chętnie opróżnię parę sklepów. Godziny mijały bardzo szybko. W pewnym momencie temat doszedł do Emila.
-Tak mi się ciekawie z tobą rozmawia, że zapomniałem spytać o moje syna-zaśmiał się - to jak? Powiesz mi dlaczego znalazł się nagle w Londynie?
-Ja wiem, że może pan miec do niego pretensje i może nie powinnam tego mówic, ale uważam, że musi pan wiedzieć coś o swoim synie. - wzięłam głęboki oddech i przełknęłam ślinę- On jest narkomanem i teraz jest na odwyku.-
-Proszę?- jego głos był za chrypnięty i wystraszony- Mój syn jest kim?- Jego ton głosu uniósł się bardzo.
-Proszę teraz na niego nie krzyczeć. Nie dołowac go. Musimy mu pomagać. Nie może pan teraz jego pouczać. Musi mu pan pomóc. Nic więcej. proszę, niech pan zrobi to dla mnie. Błagam-jęczałam przez łzy.
-Dobrze Carmen, zrobię to dla ciebie. Masz absolutną rację. Tylko jak ja mogłem byc takim ojcem? Nie zauważyć tego?
-Przyjaźnie się z nim od dzieciństwa i też tego nie zauważyłam. To nie pana wina. Najwyraźniej jest wybitnym aktorem- próbowałam uświadomić mu, że nie jest winien i chyba lekko rozluźniłam atmosferę. -A powiesz mi gdzie on się leczy chciałbym z nim szczerze porozmawiać.
-Jasne, zaprowadzę tam pana.
-Dziękuje.
--------------------------------------------------------------------------
Smuuutno mało komentarzy ; ( , a odwiedziń sporoo. Znaczy dla nas jest to dużo, bo dopiero zaczynamy ;D, więc czemu nie zostawicie jakiego kolwiek sladuu? Tak baardzo prosimy. Nie zajmie wam to duzo czasu, a my będziemy znac wasze opinie i wiedziec, że nie piszemy tego tylko dla jednej osoby. ;)
A tak wgl to pewnie większosc z was zauważyła, że na stronę doszedł czad. Piszcie cokolwiek, chętnie z wami pogadamy.
-No idź, idź do niego, Widzę , że wolisz jego. Carmen wybierz albo on albo ja.
-Cyryl przestań, nie każ mi wybierać. Obydwóch was bardzo lubię. A jego znam dłużej muszę mu pomóc, sam sobie nie poradzi.
-Więc wybierasz jego.
-Nikogo nie wybieram.
-Ja wyjeżdżam, nie zniosę tego, że przytulasz się do innego chłopaka. Myślałem, że między nami coś jest. Teraz już nic nie wiem.
-Cyryl!!
Lecz on pobiegł. Zostawił mnie, nie wierze. To już nie był ten sam chłopak, który mnie pocieszał w trudnych momentach. Znowu stał się pusty. łzy lały mi się po twarzy, czułam wielki ból w sercu. Pobiegłam szybko do hotelu, żeby wszystko odkręcić, ale było już za późno. Nikogo tam nie było. Cyryl zostawił mi kartkę na której napisał: Zapomnij o mnie , ja o tobie wtedy też zapomnę. Przepraszam, że cię zawiodłem. Cyryl. Postanowiłam zrobic tak jak napisał- zapomnieć. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero godzina 12, więc miałam jeszcze 3 godziny do spotkania z ojcem Emila. Siadłam więc na łózku i załączyłam laptopa. Wyciągnęłam moje słuchawki na uszy i puściłam piosenkę Nickelbacka - Savin me. Błądziłam po internecie przez około godzinę, aż w końcu postanowiłam się zebrać. Pogoda bardzo się zmieniła od ranka. Wcześniej było pięknie słonecznie, a teraz jest pochmurnie i ciągle pada deszcz, tak jakby pogoda chciała opisać moje emocję. Założyłam gruby długi sweter i getry, a na to czerwony płaszcz. Zapukałam do pokoju Moli.
-Hej, ja wychodzę, jadę na spotkanie z tatą Emila. Nie wiem kiedy wrócę pa.
-Dobrze, życzę miłego popołudnia. A gdzie jest Cyryl?-zapytała, a ja spuściłam głowę.
-wyjechał. Ma ważne egzaminy w szkolę i nie może bawic się w podróżnika-wymusiłam się na uśmiech z nutką śmiechu. Postanowiłam skłamać, bo nie chciałam tłumaczyc tej sytuacji. Zresztą po tej sprawię z narkotykami nie ufam jej. Wychodząc z hotelu chwyciłam jeszcze mój parasol i wyszłam. Miałam dużo czasu, więc postanowiłam się przejsc. Świerze powietrze nigdy nie zaszkodzi. Szłam brudnymi ulicami, co chwilę pytając przechodnów jak trafic do umówionej kawiarni.
Zobaczyłam bardzo interesujące miejsce, mała fontanna i obok niej ławeczka. Nie było tam nikogo i to mi bardzo pasowało. Chciałam być sama, bez nikogo.Najbliższe mi osoby zostawiają mnie, albo okłamują. Całe moje życie okazało się jednym wielkim kłamstwem. Siedziałam i myślałam jak rozwiązać tą sytuację,
ale nie mogłam znaleźć żadnego rozsądnego rozwiązania. I tak mi zleciał czas. Popatrzyłam na zegarek a tu była już 14:30... ! Kurde! A ja nie wiem nawet gdzie jest ta kawiarnia. Pobiegłam główną ulicą. Wbiegłam w jedną alejkę później w drugą i tak się pogubiłam. Spotkałam jakiegoś młodego chłopaka chciałam go zapytać o drogę ale on uciekł. Nie wiem czemu. Może mój wygląd go odstraszył?, nie mam pojęcia. Nagle za szybą jednej z kawiarni zobaczyłam tatę Emila. Weszłam do kawiarni, było mi głupio że się spóźniłam.
-Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie, ale straciłam rachubę czasu i pogubiłam się w tym wielkim mieście.
-Nic nie szkodzi, usiądź już.
Podeszłam do stolika i usiadłam. Zdjęłam płaszcz, ponieważ w kawiarni było ogrzewanie. Miejsce było całkiem przytulne. Mało ludzi, palący się kominek i cicha muzyka w tle. Mogłam tu zostać do końca dnia.
-Jak Ci się podoba Londyn?
-Nie miałam czasu na zwiedzanie tego miasta, lecz gdy chodzę uliczkami wydaje się całkiem fajny.
-No to może wypijemy tą kawę i trochę Cię tu oprowadzę. Poznasz najlepsze sklepy, miejsca. Co prawda nie jest zbyt piękna pogoda na przechadzanie się, ale jeśli nie masz już dziś nic innego w planach chętnie spędzę z tobą ten czas. Co ty na to?-zapytał. Jego oferta była całkiem interesująca. Wiedziałam, że na tego człowieka zawsze mogłam liczyć. Był dla mnie jakby rodziną.
-Z wielką przyjemnością-uśmiechnęłam się serdecznie. Rozmowa ciągnęła się. Często śmialiśmy się, opowiadaliśmy sobie różne historię i jedliśmy pyszne ciasta popijając mocną kawą. Wyszliśmy z kawiarni i zaczęliśmy zwiedzać. Okazało się że jest tu wiele wspaniałych miejsc i chętnie opróżnię parę sklepów. Godziny mijały bardzo szybko. W pewnym momencie temat doszedł do Emila.
-Tak mi się ciekawie z tobą rozmawia, że zapomniałem spytać o moje syna-zaśmiał się - to jak? Powiesz mi dlaczego znalazł się nagle w Londynie?
-Ja wiem, że może pan miec do niego pretensje i może nie powinnam tego mówic, ale uważam, że musi pan wiedzieć coś o swoim synie. - wzięłam głęboki oddech i przełknęłam ślinę- On jest narkomanem i teraz jest na odwyku.-
-Proszę?- jego głos był za chrypnięty i wystraszony- Mój syn jest kim?- Jego ton głosu uniósł się bardzo.
-Proszę teraz na niego nie krzyczeć. Nie dołowac go. Musimy mu pomagać. Nie może pan teraz jego pouczać. Musi mu pan pomóc. Nic więcej. proszę, niech pan zrobi to dla mnie. Błagam-jęczałam przez łzy.
-Dobrze Carmen, zrobię to dla ciebie. Masz absolutną rację. Tylko jak ja mogłem byc takim ojcem? Nie zauważyć tego?
-Przyjaźnie się z nim od dzieciństwa i też tego nie zauważyłam. To nie pana wina. Najwyraźniej jest wybitnym aktorem- próbowałam uświadomić mu, że nie jest winien i chyba lekko rozluźniłam atmosferę. -A powiesz mi gdzie on się leczy chciałbym z nim szczerze porozmawiać.
-Jasne, zaprowadzę tam pana.
-Dziękuje.
--------------------------------------------------------------------------
Smuuutno mało komentarzy ; ( , a odwiedziń sporoo. Znaczy dla nas jest to dużo, bo dopiero zaczynamy ;D, więc czemu nie zostawicie jakiego kolwiek sladuu? Tak baardzo prosimy. Nie zajmie wam to duzo czasu, a my będziemy znac wasze opinie i wiedziec, że nie piszemy tego tylko dla jednej osoby. ;)
A tak wgl to pewnie większosc z was zauważyła, że na stronę doszedł czad. Piszcie cokolwiek, chętnie z wami pogadamy.
niedziela, 6 maja 2012
10. Spotkanie z Emilem
-Wstawaj ! Wstawaj !- Mogłam tak krzyczeć ale on i tak nie reagował.
Zaczęłam go szturchać
-No już 5. minut. - Odezwał się Cyryl.
-Nie mamy czasu, musimy się śpieszyć mamy dużo spraw do załatwienia.
- 5 minut cię nie zbawi.
Chciałam go obudzić ulgowo, ale jeśli to nie pomaga. Zobaczyłam wazon z zimną wodą. Wyjęłam kwiatki i ochlapałam go. Nie mogłam powstrzymać się ze śmiechu. Cyryl od razu wyskoczył z łózka.
- Bardzo Ci dziękuje, ale przy najmniej prysznic mam już za sobą. Carmen...- Mówił to swoim milutkim głosikiem, podchodząc do mnie.
-Nie, odejdź!
Zaczęłam uciekać , ale i tak mnie złapał. I z całej siły przytulił. Tak, że ja byłam też cała mokra. Spojrzałam na jego grzywkę, która cała mokra opadała mu na oczy. Wyglądał w tej fryzurze tak uroczo. Widziałam, że jego usta zbliżają się już do moich gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Nasze oczy powędrowały do wchodzącej osoby. Była to Moli.
-ymm, nie chciałabym przeszkadzac, ale musimy się zbiera.-popatrzyła na nas krzywo, a my zaczeliśmy się głośno smiac. Dziewcyzna opusciła nasz pokuj, a mi udąo się skłonicz pryzjaciela to wysuszenia się i ubrania. On poszedł do łazienki, a ja wybrałam nowe ciuchy, bo te były już nie zdatne. Krązyłam po pokoju w samej bieliźnie szukając odpowienich rzeczy do ubrania, gdy nagle Cyryl wyszedł z łazienki. Krzyknełam głośno i zakryłam się prześcieradłem.
-Przepraszam, ale nie masz się czego wstydzic.
-Ta jasne! Wynocha do łazienki -uśmiechnełam się, a on z trudem ciągle spoglądając na mnie udał się do innego pomieszczenia. Po 20 minutach siedzieliśmy w taxi, jechaliśmy do Emila. Zatrzymaliśmy się przed niskim budynkiem. Był bardzo szeroki, ale jak podejrzewam było tylko jendo piętro. Weszliśmy, czułam się nieswojo. Każdy się jakoś dziwnie na nas patrzył. Tak jakbyśmy coś im zrobili. Nagle ujrzałam go. To był Emil. Szybko podbiegłam do niego, przytuliłam go. On też się ucieszył na to spotkanie, podniósł mnie i mocno przytulał.
- No już już. Mamy dużo roboty.- Mówi Moli.
-Co on tu robi ! Po co go wzięłaś ?!- Krzyczał Emil.
-Spokojnie, on mi wiele pomógł.
- Weź spadaj koleś.- Powiedział Cyryl
-Sam spadaj, nie jesteś tu mile widziany.- Odparł Emil.
-Możecie się uspokoić, co wy tu odwalacie.?! - Zaczęłam krzyczeć na nich.
-Przepraszam Carmen, spotkamy się w hotelu. Ja nie będę tego dłużej znosić. Nie che przebywać w jego towarzystwie.
-Cyryl, nie idź nie zostawiaj mnie.
-Pa. Do zobaczenia.
-Wiesz co dziękuję Ci bardzo, zawiodłeś mnie.- Odpowiedziałam jemu, ze smutkiem.
On jednak nie reagował na mnie. Poszedł, po prostu wyszedł i nie zwrócił uwagi na to, że bardzo mnie to zabolało. Mimo wszystko ciekawośc była większa od złosci więc, poszłam za nim. Siedział na tarasie i patrzył się w dal.
-CO ty tu robisz? CO to za miejsce- mówiłam łagodnym, spokojnym tonem.
-Odwyk.
-Co? Jaki odwyk?-mój głos znacznie się uniół.
- Przepraszam, że ci nic nie powiedziałem przez tyle lat, ale bałem się że nie będziesz chciała się zadawac z narkomanem.-po wypowiedzeniu ledwo słyszalnych słów spojrzał mi głęboko w oczy. Nie mogłam uwierzyc w to co się dzieje. Mój dawny przyjaciel mnie okłamał. I to przez tak długi czas. Nie odchodziłam jednak, bo nie znałam całej historii, a miałam nadzieję, że wyajśni mi to i owo. Słuchałam w milczeniu, lecz za każdym zdaniem byłam coraz bardziej ździwona, w końcu po całym opowiadaniu 3 lub 4 lat słowjego życia wstał i podszedł do barierki. ( dla tych co nie pamiętają historii: [rozmowa Cyryla z Moli]
-Skąd znasz Emila-wystrzeliłem prosto z mostu co jak zauwazyłem ździwiło moją ,,koleżankę".
-Dlaczego pytasz?
-Ja nie wiem. Poprostu jestem ciekawy.-odpowiedziałem obojętnie.
- To, jest jakby mój klijent. Znaczy kiedyś był. Miał pewien okres w życiu, że sobie nie radził. Poznaliśmy się na wakacjach. DOwiedzieliśmy się wiele o sobię. Spędzaliśmy mnóstwo czasu. Kiedyś wyjawiłam mu, że potrzebuje pieniędzy, więc przemycam narkotyki. On nawet się nie ździwił, tylko poprosił mnie o nie. Ja mu je sprzedawałam przez około rok, lub dwa. Pewnego razu spotkaliśmy się w kawiarni by mógł kupic kolejną paczkę, ale ja tego nie zroibłam. Powiedziałam, że nie może tego brac, bo to ciągnie się już za długo. On wściekły nie odzywał się do mnie przez dłuższy czas, do momentu gdy dowiedział się o wypadku swego ojca. Chciał wrocic do nałogu więc wybrał mój numer i błagał o to bym mu zas sprzedała kilka paczek tego proszku. Wiedziałam, że nie odpusci więc powiedziałam mu, że nie będe tego wysyłac bo boję się o to, że mnie złapią. Kazałam mu przyjechac do mnie do Londynu, czyli tam gdzie mieszkam. Po jednym dniu ujrzałam go w drzwiach. Miałam pewnien plan. Zaprowadziłam go do domu, gdzie zajmują się ludźmy z nałogami. On nie wiedział o niczym, jendak było już za późno by się wycofac, więc wściekły został tam. Teraz lecimy do niego, bo poprosił mnie bym przyprowadziła tam jego przyjaciółkę, którą potrzebuje.)
-Pewnie teraz wyjdziesz i zapomnisz o mnie, ale musiałem ci to w końcu wyznac.
-Najchętniej bym tak zrobiła, ale nie mogę. Mimo kłamstw nie zostawię przyjaciela w potrzebię. Teraz kiedy potrzebujesz kogoś bliskiego. Będę cię codziennie odwiedzac i mam nadzieję, że w końcu wyjdziesz z tego nałogu, ale nie myśl sobie, że będzie jak dawniej. Prawdopodbnie juz nigdy nie będziemy tak dobrymi przyajciółmi jak kiedyś. Zawiodłeś mnie i ciężko mi będzie wybaczyc Ci.-odpowiedziałam mu. W mojej wypowiedzi było tak wiele emocji.- Narazie muszę coś załatwic, więc już idę, zobaczymy się jutro.
-DObrze, dziękuje ci. Dziękuje za wszystko.-po tych słowach odeszłam ,ale w drzwiach tarasowych powiedziałam mu jeszcze jedno zdnaie.
-Twój ojciec żyje i właśnie idę na spotkanie z nim.
sobota, 5 maja 2012
9. Hotel
W końcu wylądowaliśmy. To dla mnie wielka ulga, Świerze powietrze dobrze mi zrobiło. Jednak i tak źle się czułam, kręciło mi się w głowie miałam jakieś omamy. Wydawało mi się, że wszystko mi się już poukładało w głowie ale jednak nie. Nagle zobaczyłam mężczyznę podobnego do taty Emila... nie mogłam stwierdzić czy to on ponieważ jechał w wielkim, po żądnym samochodzie, więc tylko przemkną mi przed oczami. Chciałam powiedzieć o tym Cyrylowi, ale jednak nie, wyśmiał by mnie tylko. Ale co by robił ojciec Emila tutaj w Londynie? To pytanie chodzi mi po głowie, może to nie był on ? A jeśli on to czemu tak oszukuję własną rodzinę ? Zawsze lubiłam kiedy tata Emila był w domu, jest to miły człowiek, zabawny. Traktowałam go jak drugiego tatę tylko, że z nim miałam o wiele lepsze kontakty. Nie czepiał się o wszystko tak jak mój tata. Wysłuchał mnie gdy było mi smuto, pocieszył, miał dla mnie czas nie to co mój. -Carmen chodź- z moich wspomnień wybudził mnie głos Moli - Idziemy się zakwaterowac do hotelu.
-Hotel? Myślałam, że od razu odwiedzimy Emila.-odpowiedziałam lekko zdziwiona
-Ale czy nie mieliście się spotkac jutro?
-No w sumie tak, ale tęsknie za nim i chciałabym..-nie dokończyłam bo moją uwagę przykuł mężczyzna w czarnym garniturze i ciemnych okularach wychodzący z pojazdu, który wcześniej uważałam za auto taty Emila. Przyglądałam się mu uważnie i teraz byłam już pewna że to on. Ogarneła mnie radośc. Nieziemska radość, której nie mogłam uspokoić. A jednak się udało. Jednak on żyje! Nie patrząc na nic podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje. Jego ochroniarze odciągnęli mnie i trzymali w pozycji, w której nie mogłam się ruszyć. On jednak kazał im mnie wypuscic, ponieważ mnie zna.
-Carmen słoneczko co ty tu robisz?-zapytał promiennie
-Przyjechałam do Emila.
-Emil jest w Londynie?
-Tak, ale to teraz nie istotne. Pan nie leciał tym samolotem do Polski, który miał wypadek?
-Nie, miałem ważną sprawę w pracy i nie mogłem się nigdzie ruszyć. Ciągle mam zawalony grafik, ale chętnie się z tobą spotkam. Może kawa jutro o 15 w kawiarni Boutem?
-Tak z przyjemnością.-odpowiedziałam uradowana. Pomachałam mu na pożegnanie i wróciłam do moich przyjaciół.Już nie mogłam się doczekać tego spotkania. Muszę wyciągnąć wszystkie informacje od niego. Jednak teraz mam ważniejsze sprawy spotkanie z Emilem. Jestem strasznie zmęczona już tymi wszystkimi wydarzeniami. Moli zaprowadziła nas do hotelu, nie był on za ładny ale wystarczy mi tylko łóżko. Okazało się, że nie ma już wolnego pokoju trzy osobowego.
-Ja mogę spać na podłodze. - Odezwał się Cyryl
Pani wydała nam kluczyk i poszliśmy. Pokój był skromny, ściany były ciemne. Prawdę mówiąc przeraził mnie ten pokój, był jak z horroru. Patrzyłam na Cyryla jak układa się na podłodze, żal mi się go zrobiło. Postanowiłam , żeby spał ze mną w jednym łóżku.
-Cyryl chodź, nie pozwolę ci żebyś spał na zimnej i twardej podłodze.
Uradowany Cyryl położył się koło mnie.
-Cyryl?
-Tak?-popatrzył na mnie.
-w sumie to nic. - opuściłam głowę na poduszkę. Chciałam z nim porozmawiać, ale odpuściłam.
-Nie chcesz nie mów.-opowiedział i położył się bliżej mnie. Czułam, że potrzebuje bliskości kogo kolwiek, więc położyłam głowę na jego torsie i usnęłam szybko. Rano obudziło mnie światło wpadające do pokoju. Była godzina 6:30. Teraz pokój nie wyglądał już strasznie, choc bardzo był zaniedbany. ściągnęłam delikatnie rękę chłopaka z mojego biodra i wstałam. Weszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam na siebie biały, luźny podkoszulek i czerwone rurki. Do tego założyłam trampki i parę bransoletek. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Włosy spięłam w luźnego koka i poszłam obudzić Cyryla.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry wielkie za to, że roździał krótki i nudny ;(... Chciałyśmy już dodac, by znów nie było długiej przerwy. Obiecujemy poprawę w następnym roździale.
-Hotel? Myślałam, że od razu odwiedzimy Emila.-odpowiedziałam lekko zdziwiona
-Ale czy nie mieliście się spotkac jutro?
-No w sumie tak, ale tęsknie za nim i chciałabym..-nie dokończyłam bo moją uwagę przykuł mężczyzna w czarnym garniturze i ciemnych okularach wychodzący z pojazdu, który wcześniej uważałam za auto taty Emila. Przyglądałam się mu uważnie i teraz byłam już pewna że to on. Ogarneła mnie radośc. Nieziemska radość, której nie mogłam uspokoić. A jednak się udało. Jednak on żyje! Nie patrząc na nic podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyje. Jego ochroniarze odciągnęli mnie i trzymali w pozycji, w której nie mogłam się ruszyć. On jednak kazał im mnie wypuscic, ponieważ mnie zna.
-Carmen słoneczko co ty tu robisz?-zapytał promiennie
-Przyjechałam do Emila.
-Emil jest w Londynie?
-Tak, ale to teraz nie istotne. Pan nie leciał tym samolotem do Polski, który miał wypadek?
-Nie, miałem ważną sprawę w pracy i nie mogłem się nigdzie ruszyć. Ciągle mam zawalony grafik, ale chętnie się z tobą spotkam. Może kawa jutro o 15 w kawiarni Boutem?
-Tak z przyjemnością.-odpowiedziałam uradowana. Pomachałam mu na pożegnanie i wróciłam do moich przyjaciół.Już nie mogłam się doczekać tego spotkania. Muszę wyciągnąć wszystkie informacje od niego. Jednak teraz mam ważniejsze sprawy spotkanie z Emilem. Jestem strasznie zmęczona już tymi wszystkimi wydarzeniami. Moli zaprowadziła nas do hotelu, nie był on za ładny ale wystarczy mi tylko łóżko. Okazało się, że nie ma już wolnego pokoju trzy osobowego.
-Ja mogę spać na podłodze. - Odezwał się Cyryl
Pani wydała nam kluczyk i poszliśmy. Pokój był skromny, ściany były ciemne. Prawdę mówiąc przeraził mnie ten pokój, był jak z horroru. Patrzyłam na Cyryla jak układa się na podłodze, żal mi się go zrobiło. Postanowiłam , żeby spał ze mną w jednym łóżku.
-Cyryl chodź, nie pozwolę ci żebyś spał na zimnej i twardej podłodze.
Uradowany Cyryl położył się koło mnie.
-Cyryl?
-Tak?-popatrzył na mnie.
-w sumie to nic. - opuściłam głowę na poduszkę. Chciałam z nim porozmawiać, ale odpuściłam.
-Nie chcesz nie mów.-opowiedział i położył się bliżej mnie. Czułam, że potrzebuje bliskości kogo kolwiek, więc położyłam głowę na jego torsie i usnęłam szybko. Rano obudziło mnie światło wpadające do pokoju. Była godzina 6:30. Teraz pokój nie wyglądał już strasznie, choc bardzo był zaniedbany. ściągnęłam delikatnie rękę chłopaka z mojego biodra i wstałam. Weszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic. Ubrałam na siebie biały, luźny podkoszulek i czerwone rurki. Do tego założyłam trampki i parę bransoletek. Zrobiłam lekki makijaż i byłam gotowa. Włosy spięłam w luźnego koka i poszłam obudzić Cyryla.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry wielkie za to, że roździał krótki i nudny ;(... Chciałyśmy już dodac, by znów nie było długiej przerwy. Obiecujemy poprawę w następnym roździale.
czwartek, 3 maja 2012
8. Lot do Londynu
-Do jasnej cholery!-krzyknęłam wściekła. Cyryl tylko spojrzał na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
-Nagle dzwoni Emil i mówi że się mamy spotkać na jakieś ulicy w LONDYNIE-zaakcętowałam ostatnie słowo.
-Londyn?-zapytał z jeszcze większym zdziwieniem.
-Tak LONDYN! I mówi, że Moli nas tam doprowadzi. Od kiedy on kurde zna Moli? Jestem na niego wściekła.-ciągle krzyczałam choc nie wiem czemu, bo cieszyłam się że przyjaciel w końcu się odezwał
-Dobra wsiadaj do auta, jedziemy na to lotnisko-uśmiechnął się, a ja wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Musiałam jakos wyrzucić wszystkie swoje emocje. W niecałą godzinę byliśmy już na lotnisku w Warszawie, gdzie ujrzałam Moli. Pomachałam jej i uśmiechnęłam się szeroko.
-No ile można czekac?-zapytała zdenerwowana dziewczyna-za 10 minut wylatujemy, więc się pospiesz.
-Tak już ale najpierw ci kogoś przedstawię. Oto Cyryl. Dzięki niemu udało mi się wyjsc ze szpitala.-wskazałam ręką na przyjaciela.
-Miło mi cię poznac-Moli uśmiechnęła się przyjaźnię do Cyryla.-Lecisz z nami?-zapytała.
-Ech, chętnie ale nie mam biletu
-Nie martw się zadbałam o to. Kiedy Carmen zadzwoniła mi, że jedzie z jakimś chłopakiem to już wiedziałam, że należy kupic więcej biletów.
-Och dziękuje, ale nie wiem czy Carmen zgodzi się bym leciał.-popatrzył na mnie pytająco robiąc oczy kota ze Shreka.
Wybuchłam kolejny raz śmiechem i zgodziłam się byśmy jechali wszyscy razem. Po 15 minutach lecieliśmy spokojnie w stronę Londynu. Teraz był czas by dowiedzieć się paru rzeczy od dziewczyny.
-Moli mam do ciebie kilka pytań:
-Skąd znasz Emila ??
Ale ona nic nie mówiła. Widać było po niej,że coś ukrywa. Dziewczyna nie chciała ze mną
rozmawiać, po prostu olała mnie. Wkurzyłam się, chciałam w końcu wiedzieć na czym stoję.
Co ja muszę jeszcze zrobić aby się dowidzieć prawdy !! Zaczęłam płakać, łzy same leciały
mi z oczu. Nie chciałam zeby Cyryl widział jak płacze. Szybko pobiegłam do ubikacji.
Tak spędziłam połowę drogi do Londynu. Chciałam wrócić do przeszłości, kiedy byłam małą
dziewczynką. Zabawy z tata i miałam z nim taki dobry kontakt. Nie to co teraz, rozmawiam
z nim tylko gdy trzeba, albo gdy chcę pożyczyć trochę pieniędzy. Wszystko się zmieniło,
posypało. A czas leci jak piasek przez palce. Muszę się wziąć w garść, ciągle to
powtarzam a nie potrafię tego zrealizować.
Z perspektywy Cyryla;
Lot był przyjemny, ale Carmen poszła do ubikacji i dosc długo nie wracała. Nie chciałem jej jednak przeszkadzac. W końcu to dziewczyna.
-Ymmm, Moli?-spojrzałem na nią. Była całkiem ładna. Miała blond włosy do pasa. Lekko pofalowane. Była zgrabna i miała ciemną karnację.
-Tak?
Widziałem, że była lekko speszona bo gapiłem się na nią jak na mięso. Oczywiście mięso nie jest takie ładne. Chciałem szybko wymyślić jakieś pytanie więc pierwsze co przyszło mi do głowy to:
-Skąd znasz Emila-wystrzeliłem prosto z mostu co jak zauważyłem zdziwiło moją ,,koleżankę".
-Dlaczego pytasz?
-Ja nie wiem. Po prostu jestem ciekawy.-opowiedziałem obojętnie.
- To, jest jakby mój klient. Znaczy kiedyś był. Miał pewien okres w życiu, że sobie nie radził. Poznaliśmy się na wakacjach. Dowiedzieliśmy się wiele o sobie. Spędzaliśmy mnóstwo czasu. Kiedyś wyjawiłam mu, że potrzebuje pieniędzy, więc przemycam narkotyki. On nawet się nie zdziwił, tylko poprosił mnie o nie. Ja mu je sprzedawałam przez około rok, lub dwa. Pewnego razu spotkaliśmy się w kawiarni by mógł kupic kolejną paczkę, ale ja tego nie zrobiłam. Powiedziałam, że nie może tego brac, bo to ciągnie się już za długo. On wściekły nie odzywał się do mnie przez dłuższy czas, do momentu gdy dowiedział się o wypadku swego ojca. Chciał wrocic do nałogu więc wybrał mój numer i błagał o to bym mu zas sprzedała kilka paczek tego proszku. Wiedziałam, że nie odpuści więc powiedziałam mu, że nie będę tego wysyłać bo boję się o to, że mnie złapią. Kazałam mu przyjechać do mnie do Londynu, czyli tam gdzie mieszkam. Po jednym dniu ujrzałam go w drzwiach. Miałam pewien plan. Zaprowadziłam go do domu, gdzie zajmują się ludźmi z nałogami. On nie wiedział o niczym, jednak było już za późno by się wycofać, więc wściekły został tam. Teraz lecimy do niego, bo poprosił mnie bym przy prowadziła tam jego przyjaciółkę, którą potrzebuje.
Gdy skończyła swoją historię nie mogłem uwierzyć. Nie potrafiłem nic odpowiedziec, ale nie musiałem nic wymyślać bo ona przerwała ciszę.
-tak wiem, ciężko to sobie wyobrazić. Nie chciałam tego mówic Carmen, bo Emil obiecał, że sam jej to przekarzę.
Ujrzeliśmy zblirzającą się Carmen i skończyliśmy rozmawiać.
Z perspektywy Carmen
Musiałam już wracać na swoje siedzenie, bo już niedługo było lądowanie. Wyszłam z łazienki i siadłam na swoje miejsce. Zapięłam pasy i ścisnęłam rękę przyjaciela który siedział obok.
---------------------------------------------------------------
Chciałyśmy BAAAAARDZO podziękowac naszej narazie jedynej obserwatorce Euphorisch, że czyta tego bloga, komentuje i wytrzymuje z naszymi psychicznymi pomysłami ;D Mamy nadzieję, że ciągle będziesz z nami i pojawi się więcej ,,osób paczających" xD. Dziękujemy także innym za komentarze głosy i czytanie tych bzdur. ;) pozdrawiamy
-Nagle dzwoni Emil i mówi że się mamy spotkać na jakieś ulicy w LONDYNIE-zaakcętowałam ostatnie słowo.
-Londyn?-zapytał z jeszcze większym zdziwieniem.
-Tak LONDYN! I mówi, że Moli nas tam doprowadzi. Od kiedy on kurde zna Moli? Jestem na niego wściekła.-ciągle krzyczałam choc nie wiem czemu, bo cieszyłam się że przyjaciel w końcu się odezwał
-Dobra wsiadaj do auta, jedziemy na to lotnisko-uśmiechnął się, a ja wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Musiałam jakos wyrzucić wszystkie swoje emocje. W niecałą godzinę byliśmy już na lotnisku w Warszawie, gdzie ujrzałam Moli. Pomachałam jej i uśmiechnęłam się szeroko.
-No ile można czekac?-zapytała zdenerwowana dziewczyna-za 10 minut wylatujemy, więc się pospiesz.
-Tak już ale najpierw ci kogoś przedstawię. Oto Cyryl. Dzięki niemu udało mi się wyjsc ze szpitala.-wskazałam ręką na przyjaciela.
-Miło mi cię poznac-Moli uśmiechnęła się przyjaźnię do Cyryla.-Lecisz z nami?-zapytała.
-Ech, chętnie ale nie mam biletu
-Nie martw się zadbałam o to. Kiedy Carmen zadzwoniła mi, że jedzie z jakimś chłopakiem to już wiedziałam, że należy kupic więcej biletów.
-Och dziękuje, ale nie wiem czy Carmen zgodzi się bym leciał.-popatrzył na mnie pytająco robiąc oczy kota ze Shreka.
Wybuchłam kolejny raz śmiechem i zgodziłam się byśmy jechali wszyscy razem. Po 15 minutach lecieliśmy spokojnie w stronę Londynu. Teraz był czas by dowiedzieć się paru rzeczy od dziewczyny.
-Moli mam do ciebie kilka pytań:
-Skąd znasz Emila ??
Ale ona nic nie mówiła. Widać było po niej,że coś ukrywa. Dziewczyna nie chciała ze mną
rozmawiać, po prostu olała mnie. Wkurzyłam się, chciałam w końcu wiedzieć na czym stoję.
Co ja muszę jeszcze zrobić aby się dowidzieć prawdy !! Zaczęłam płakać, łzy same leciały
mi z oczu. Nie chciałam zeby Cyryl widział jak płacze. Szybko pobiegłam do ubikacji.
Tak spędziłam połowę drogi do Londynu. Chciałam wrócić do przeszłości, kiedy byłam małą
dziewczynką. Zabawy z tata i miałam z nim taki dobry kontakt. Nie to co teraz, rozmawiam
z nim tylko gdy trzeba, albo gdy chcę pożyczyć trochę pieniędzy. Wszystko się zmieniło,
posypało. A czas leci jak piasek przez palce. Muszę się wziąć w garść, ciągle to
powtarzam a nie potrafię tego zrealizować.
Z perspektywy Cyryla;
Lot był przyjemny, ale Carmen poszła do ubikacji i dosc długo nie wracała. Nie chciałem jej jednak przeszkadzac. W końcu to dziewczyna.
-Ymmm, Moli?-spojrzałem na nią. Była całkiem ładna. Miała blond włosy do pasa. Lekko pofalowane. Była zgrabna i miała ciemną karnację.
-Tak?
Widziałem, że była lekko speszona bo gapiłem się na nią jak na mięso. Oczywiście mięso nie jest takie ładne. Chciałem szybko wymyślić jakieś pytanie więc pierwsze co przyszło mi do głowy to:
-Skąd znasz Emila-wystrzeliłem prosto z mostu co jak zauważyłem zdziwiło moją ,,koleżankę".
-Dlaczego pytasz?
-Ja nie wiem. Po prostu jestem ciekawy.-opowiedziałem obojętnie.
- To, jest jakby mój klient. Znaczy kiedyś był. Miał pewien okres w życiu, że sobie nie radził. Poznaliśmy się na wakacjach. Dowiedzieliśmy się wiele o sobie. Spędzaliśmy mnóstwo czasu. Kiedyś wyjawiłam mu, że potrzebuje pieniędzy, więc przemycam narkotyki. On nawet się nie zdziwił, tylko poprosił mnie o nie. Ja mu je sprzedawałam przez około rok, lub dwa. Pewnego razu spotkaliśmy się w kawiarni by mógł kupic kolejną paczkę, ale ja tego nie zrobiłam. Powiedziałam, że nie może tego brac, bo to ciągnie się już za długo. On wściekły nie odzywał się do mnie przez dłuższy czas, do momentu gdy dowiedział się o wypadku swego ojca. Chciał wrocic do nałogu więc wybrał mój numer i błagał o to bym mu zas sprzedała kilka paczek tego proszku. Wiedziałam, że nie odpuści więc powiedziałam mu, że nie będę tego wysyłać bo boję się o to, że mnie złapią. Kazałam mu przyjechać do mnie do Londynu, czyli tam gdzie mieszkam. Po jednym dniu ujrzałam go w drzwiach. Miałam pewien plan. Zaprowadziłam go do domu, gdzie zajmują się ludźmi z nałogami. On nie wiedział o niczym, jednak było już za późno by się wycofać, więc wściekły został tam. Teraz lecimy do niego, bo poprosił mnie bym przy prowadziła tam jego przyjaciółkę, którą potrzebuje.
Gdy skończyła swoją historię nie mogłem uwierzyć. Nie potrafiłem nic odpowiedziec, ale nie musiałem nic wymyślać bo ona przerwała ciszę.
-tak wiem, ciężko to sobie wyobrazić. Nie chciałam tego mówic Carmen, bo Emil obiecał, że sam jej to przekarzę.
Ujrzeliśmy zblirzającą się Carmen i skończyliśmy rozmawiać.
Z perspektywy Carmen
Musiałam już wracać na swoje siedzenie, bo już niedługo było lądowanie. Wyszłam z łazienki i siadłam na swoje miejsce. Zapięłam pasy i ścisnęłam rękę przyjaciela który siedział obok.
---------------------------------------------------------------
Chciałyśmy BAAAAARDZO podziękowac naszej narazie jedynej obserwatorce Euphorisch, że czyta tego bloga, komentuje i wytrzymuje z naszymi psychicznymi pomysłami ;D Mamy nadzieję, że ciągle będziesz z nami i pojawi się więcej ,,osób paczających" xD. Dziękujemy także innym za komentarze głosy i czytanie tych bzdur. ;) pozdrawiamy
wtorek, 1 maja 2012
7. Nieoczekiwany telefon
Byłam przerażona. Co się ze mną dzieje? Myślałam ciągle, zadając sobie różne skomplikowane pytania. Jak mogę przewidziec każdy wypadek? i dlaczego wiąże się on z takim bólem na szyi. Moje przemyślenia przerwali ludzie kierujący się do wyjścia autobusu, bo stanęliśmy na przystanku. Miałam inny cel, ale postanowiłam podejśc do miejsca wypadku. Niepewnie poruszałam się w stronę policji, karetki i zderzonej ciężarówki z autokarem. Zobaczyłam jak wynoszą rannych ludzi, a ich rodziny patrzą ze smutkiem na swoich bliskich. Pewna osoba przykuła znacząco moją uwagę. Był to Cyryl, który płakał nad ciałem pewnej dziewczyny. Przypuszczam, że miała około 10 lat. Przetarłam oczy, ale to co widziałam było ciągle prawdą. Podbiegłam do mojego ,,przyjaciela" i spojrzałam pytająco.
-To.. to moja siostra, wracała z wycieczki klasowej,.. nie miała tyle szczęścia co inni-po wypowiedzeniu tych słów rozpłakał się jak małe dziecko. Nie wiedziałam co powiedzieć... brakowało mi słów. Gdybym wcześniej o tym komuś powiedziała może by do tego nie doszło. Czułam się winna. Cyryl nigdy nie był tak załamany, ale nie dziwię się jemu. Przytuliłam go mocno do siebie , próbowałam go pocieszyć. Mnie łatwo tak mówić, ale co on czuje. Ja byłam smutna,źle się czułam tak jak by cały świat był temu winien a co on miał powiedzieć. Lekarze podeszli żeby zabrać ciało dziewczynki, nie dało już jej się uratować. Cyryl krzyczał, że chce
jeszcze chwilę z nią pobyć ale oni nie mieli na tyle czasu aby czekać. Odciągałam go od zwłok siostry.
- Nie martw się, to nie twoja wina. Pocieszałam go ciągle.
- MOJA !
Wtedy się o wszystkim dowiedziałam! Cyryl miał odebrać siostrę, żeby nie wracała autobusem.. ale wtedy ja zadzwoniłam. I on zamiast po nią jechać pojechał po mnie i przez moje głupie zachcianki ona zginęła.
-Czemu mi od razu tego nie powiedziałeś, że masz coś do zrobienia!!!! Czemu ?!
Odbiegłam , chciałam cofnąć się w czasie żeby to zmienić ale już nic się nie dało zrobić. Chciałam zaś uciec. Kolejny raz oddalic się od rzeczywistości i nie przejmowac się rzeczami które zawaliłam. Miałam ochotę wrócic do domu i jakby nigdy nic życ jak zawsze, ale nie potrafiłam tego zrobic. Spojrzałam na Cyryla, który stał bezradnie.
-Przepraszam, ostatnio moje życie jest ciekawsze niż nie jeden film.-patrzyłam mu w oczy. Zauważyłam u niego cierpienie, lęk, zagubienie, smutek.- Teraz musisz pojechac do rodziny, zawiadomic ich o wszystkim i sam musisz odpocząc ode mnie. Zapomnij na razie o mnie i na pewno twoje kłopoty w znacznej ilości się zmniejszą.-ciągnęłam moją wypowiedz.- Pa Cyryl. świetny z ciebie kumpel.-uśmiechnęłam się. Nie był to wymuszony uśmiech, lecz taki szczery i od serca.
-Nie, nie wrócę na razie do domu. Oczywiście że powiadomię moich rodziców o tym.. ale potrzebujesz mnie i ja potrzebuję ciebie. Nie mogę siedziec w pokoju z tymi wszystkimi problemami. Chce coś zacząc. Muszę się czymś zając by nie znaleźc się u psychologa więc jadę z tobą i żadnych ale.
Już następną osobę wciągnęłam w moje kłopty. Czemu ja zawsze to robię.. ? Obarczam
problemami ludzi na których mi zależy. Wtedy do mnie doszło,że Cyryl staje się bliższą
mi osobą. Nie chcę stracić jeszcze jego...,
-Nie nie zgadzam się !! Nie chcę aby i tobie się coś stało.
-Co może mi się stać ?? Jak będziemy razem to nic nam nie grozi.
Wtedy on mnie pocałował. To nie był zwykły pocałunek, czułam się wtedy dobrze, w końcu.
Zapomniałam o swoich problemach i o wszystkim. Jednak nie wiedziałam kogo kocham. Przez te
ostatnie dni strasznie zbliżyłam się do Cyryla ale dalej kocham Emila. Nasz pocałunek przerwał
telefon. Dzwonił EMIL ! nie wierzę.
- Co tam u ciebie?, jak się czujesz? , gdzie jesteś? , nic ci nie jest ?Zalewałam go swoimi
pytaniami. On jednak nie był podekscytowany tą rozmową tak jak ja.. To nie był ten sam
Emil którego znałam i kochałam.
-Spotkajmy się jutro na ulicy Beykerry w Londynie. Moli cię tam przyprowadzi. Nie pytaj o więcej.
------------------------------------------------------------------------
TUTURUTUTUUUU!! Powracamy! Tak, tak wiemy, że nawaliłyśmy z wrzucaniem roździałów, ale Ola się wam musi wytłumaczyc :
Tu Ola :D ! Przepraszam ,że tak długo nic nie dodawałyśmy, ale zalałam laptopa i klawiatura mi nie działała. Więc to moja wina sorki :D Teraz mamy wolne nie chodzimy do szkoły więc postaramy się jak najwięcej nowych części dodawać. :D
Teraz znów ja Ada ;D Szykujcie się na roździały pełne rożnych zadziwiających rozwiązań! Hahaha;D A tak w ogóle to dziękujemy za tyle odwiedzin i głosów!
Subskrybuj:
Posty (Atom)