c:

...

Łączna liczba wyświetleń

środa, 22 sierpnia 2012

Koniec? Tak koniec.

Ada: Ola nie była w stanie nic napisac. Krytykę bierze bardzo do siebie i jest troche załamana. Nie potrafi posklejac słów, więc ja napiszę.
Wiem, wiem każdy powinien mieć trochę krytyki. Nie warto się załamywać błahostkami, ale to, że mamy coraz więcej negatywów, niż pozytywów pod każdym nowym rozdziałem to chyba o czymś świadczy. Przykro mi z tego powodu, iż osoba która była z nami od samego początku, od startu, rezygnuje. Odchodzi z obserwatorów, a jej słowa trafiają prosto w serce i widzę te wszystkie błędy jak na otwartej dłoni. Trochę zabolało.(Oczywiście nie obwiniam Jej za zakończenie bloga, po prostu ta osoba dużo nam uświadomiła i miała 100% rację)  Dostrzegam, że opowiadanie nie ma już tego klimatu co wcześniej. Pełno niewyjaśnionych spraw, a akcja działa się cały czas. Teraz jest ( jak to dzisiaj dedykowałam na polu-nie wiem jak to się u was mówi, czy pole, czy dwór- razem z Olą i koleżanką)
stoicki spokój. Po prostu zero jakiejkolwiek akcji i w tym tkwi błąd. Oczywiście ortografia też nie jest moim mocnym punktem, tak samo jak interpunkcja. Więc ( wiem, że tak się nie zaczyna zdania, ale może się nie wkurzycie) jak widać, chyba nie ma sensu robić czegoś, czego się nie umie. Tak oczywiście kiedyś wrócimy, lecz KIEDY to nie wiem. Ani ja, ani Ola.
Doceniam wiarę Lalanej i wszystkich osób, które były z nami i myślę, że będą jeśli wrócimy. Przepraszamy wszystkich czytelników, których zawiedliśmy tak jak blogiem i naszym tymczasowym odejściem. Wiem, że nie warto się poddawać, ale na dzień dzisiejszy kończymy bloga.

Dziękujemy za wszystko, za komentarze i wytrwałość, mamy nadzieję, że się jeszcze spotkamy ;)

PS.
Bloga będę odwiedzać i jeśli będą jakieś pytania to oczywiście odpowiem. :)


                     DZIĘKUJEMY!

wtorek, 21 sierpnia 2012

20. Nowy ,,kolega" Brajan

     W nocy ciągle się budziłam z bólem na szyi, a gdy zasypiałam miałam dziwne sny o Moli. Wszystko było tak pogmatwane, że nie umiałam zrozumieć ich przekazu. Rano ledwo chodziłam na nogach. Moje oczy były całe podkrążone, a usta sine, nie wiadomo czemu. Ubrałam i uczesałam się, po czym nałożyłam mocny makijaż, by ukryć moje niedoskonałości po nieprzespanej nocy. DO szkoły podwiozła mnie mama. W samochodzie ciągle nawijała o swoich nowych znajomych, a ja byłam nieobecna myślami próbując przypomnieć sobie choć trochę ze swoich snów. Gdy weszłam do szkoły zobaczyłam Lucka i Zacka, więc od razu do nich podeszłam.
-Hej -przywitałam się z nimi.
-No witaj. Coś taka zmarkotniała?-zapytał Lucke.
-Nie wyspałam się. -odpowiedziałam. Nie chciałam tłumaczyć mu o moich urywkach snów, które mnie lekko przytłoczyły.
-Nie wyobrazicie sobie kogo wczoraj spotkałam w swoim mieszkaniu.-chłopcy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem a ja dodałam-Rodziców Moli. Fajnie co nie?-powiedziałam z sarkazmem.
Patrzyli się na mnie jak w obrazek, nie wiedzieli co powiedzieć.
-Wiedziałam, że zaskoczy was ta wiadomość, ale nie aż tak .
Zadzwonił dzwonek, nie chciałam się spóźnić, więc pobiegłam do klasy. Miałam J.Polski, pani cały czas mówiła o nudnej lekturze, której nawet nie przeczytałam. Tylko streszczenie. Oczy zaczęły mi się zamykać, bo serio przynudzała. Położyłam głowę na ławce i przysnęło mi się.
-Carmen! 
-Za chwile, mamo .. Nie chce mi się iść do szkoły..
-Carmen, nie jestem twoją mamą!
-O przepraszam, proszę pani.. Nie wyspałam się, bo uczyłam się do testu z matematyki.
-Rozumiem, ale to nie znaczy, że masz lekceważyć moje lekcje. Na jutro napiszesz mi, charakterystykę głównej postaci i jeszcze główny wątek lektury. Charakterystyka ma mieć 200 słów, a wątek główny 150. Do jutra!
Nagle zadzwonił dzwonek. Spakowałam leniwie książki do plecaka i ociężałym krokiem podążyłam pod salę matematyczną. Usiadłam pod klasą i zaczęłam zajadać się bułką, Nagle ktoś siadł koło mnie i uśmiechnął się jak głupi do sera.
-Bella-Krzyknęłam plując jej resztami mojego jedzenia w buzi.
-O jakie miłe powitanie.-Powiedziała dziewczyna, ocierając się na twarzy.
-Sorki-Powiedziałam i wróciłam do poprzedniej czynności.
-Słyszałam, że Zack szykuje Ci jakąś niespodziankę na weekend.
-Co? -krzyknęłam plując jej dwukrotny raz w twarz.
-Wiesz może najpierw zjedź, a potem pogadamy.
-Nie, nie, nie, nie!-zaprzeczyłam i chwyciłam ją za ramię.-Jaką?-szepnęłam.
-Nie wiem. A co to miała być tajemnica? Ups-chwyciła się za usta Bella i odeszła ode mnie, pozostawiając mnie samą. Dlaczego akurat teraz mi to powiedziała?! Przez cały sprawdzian nie mogłam się skupić. Myślałam co to może być...!! Napisałam, kilka bzdur i oddałam sprawdzian. Po wyjściu z klasy szukałam Zacka, żeby się dowiedzieć co to za niespodzianka, ale nigdzie go nie było. Za godzinę kończę, lekcje została jeszcze tylko, muuuzyka. Weszłam na samą górę i wbiegłam do klasy. Nigdzie nie było miejsca, więc
usiadłam na samym przodzie, koło klasowego kujona. Pani, opowiadała coś.
a on zawsze wiedział wszystko i jeszcze jakieś ciekawostki dopowiadał.
Myślałam, że zwariuję. Brakowało już tylko parę minut do końca lekcji by wreszcie móc wróci do domu, a potem spotkać się z Zackiem, by dowiedzieć się o co chodzi z tą całą ,,niespodzianką”. Poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię. Obróciłam głowę i spojrzałam na Brajana. Chłopak poprawił swoje okulary i podał mi karteczkę. Otworzyłam ją zdziwiona: Masz dzisiaj czas? Popatrzyłam na niego z wielkim znakiem zapytania na czole i pokiwałam przecząco głową. W końcu dzwonek zadzwonił, więc mogłam wracać do domu. Na moje nieszczęście Brajan mieszka niedaleko mnie.
-Mógłbym Cię odprowadzić?-zapytał speszony. Nie chciałam mu robić przykrości, więc niechętnie się zgodziłam. Kujonek całą drogę nawijał coś o swoich planach na przyszłość, komputerach i innych rzeczach, które kompletnie mnie nie obchodziły. Od czasu do czasu kiedy było to potrzebne potakiwałam. W końcu dotarliśmy pod mój dom i Brajan pocałował mnie w policzek. Wymusiłam się na uśmiech i gdy już odchodził wytarłam nadgarstkiem policzek.
       Siedziałam w domu i obmyślałam jakieś sensowne wyjście z tej nietypowej sytuacji.
Nie chciałam aby Brajan pomyślał, że po jakimś czasie może być dla mnie kimś więcej.
Nie miałam głowy do myślenia dzisiaj, przychodziły mi same bezsensowne pomysły.
Ooo nie zapomniałam! Za kilka minut miałam się spotkać z Zackiem. A ja zajęłam
się myśleniem. Szybko przebrałam się i wybiegłam z domu. Akurat jechał autobus
do centrum, wbiegłam, kupiłam bilet i usiadłam. Zobaczyłam Brajana. Nie chciałam aby on mnie zauważył, jednak to się stało. Chłopak usiadł koło mnie i zaczął nawijać o jakimś
zadaniu na chemię.. Myślałam, że tam usnę. Uratowana! W końcu przystanek na którym wysiadam.
-Hej Zack.
-Hej Carmen.
-Mam takie pytanie. Doszły mnie słuchy, że szykujesz niespodziankę dla mnie, czy to prawda?
Chłopak spojrzał na mnie zmieszany i wywrócił oczami po czym spytał.
-Lucke wypaplał! Jak to dziecko mnie wkurza!-Powiedział rozdrażniony chłopak.
-Spokojnie, spokojnie.-Uśmiechnęłam się – Dowiedziałam się od Belli.
-A ona pewnie od Lucka-dokończył za mnie Zack. Patrzyłam na niego z politowaniem i poczułam wibracje w kieszeni. No tak. Zapomniałam zmienić na dźwięk po szkole. Szybkim i zwinnym ruchem wyciągnęłam telefon odbierając go.
-Słucham?
-Hej skarbie, wracaj szybko do domu, wybieramy się do rodziców Moli.-Powiedział tata.
-Tato tylko, że ja siedzę w bibliotece i zakuwam na historię. Wiesz dobrze, że jestem z niej kiepska.-skłamałam tylko po to, żeby wywinąć się od spotkania.
-Historia?-zamyślił się ojciec, po czym krzyknął do mamy.-Słonko, Carmen nie może się z nami wybrać,bo uczy się na test z Historii? To może innym razem? Wielka szkoda, no ale niech się dziewczyna uczy.-usłyszałam kobiecy głos. Poczułam jak coś uciska mnie w sercu i wyłączyłam telefon mówiąc tylko Dzięki pa. Zack spiorunował mnie wzrokiem i uciekł gdzieś myślami, a ja zostałam sama z tym problemem. Zaś ich oszukuje. Zaś. Byłam rozdarta.
---------------------------------------------------------
Starałyśmy się nie popełniać błędów ortograficznych jak i interpunkcyjnych, a także dodało się akapity;D Nie wiemy, czy wszystko jest dobrze, no ale mamy nadzieję, że tym razem jest przynajmniej LEPIEJ. ;)

niedziela, 12 sierpnia 2012

19. Kłopotów nie unikniesz

-Carmen? Kochanie wstawaj!-ledwo słyszałam kobiecy ciepły głos, ale nie reagowałam, bo byłam w innym świecie. Właśnie latałam na moim różowym jednorożcu. Tak, byłam pogrążona w śnie. Nagle usłyszałam głos, który od razu postawił mnie na nogi.
-Wstawaj!-krzyknął mój brat. Zerwałam się z łóżka i skarciłam go wzrokiem, po czym zaczęłam gonic po całym domu. Jak mi się już go udało złapać, zaczęliśmy walkę, no i mimo moich zdolności karate, nie udało się, ponieważ wykorzystał mój słaby punk, a mianowicie łaskotki. Bo długiej zabawie zaczęłam się zbierac do szkoły. Nie miałam wiele czasu, ale Bruno obiecał podwieśc mnie do szkoły. Zebrałam się szybko i wyszłam z domu. Wsiadając do auta przeżyłam szok ! Wszędzie walały się papierki z jedzenia i nawet stara kanapka... fuuj .Myślałam, że się zrzygam. 
-Bruno mógłbyś ogarnąć tutaj trochę co? 
-E po co ? O moja kanapka !!
I zaczął ją jeść... Myślałam, że on jest bardziej ogarnięty. Szybko wbiegłam 
do szkoły, bo usłyszałam dzwonek. Weszłam do klasy, zapomniałam! Sprawdzian.
O nie!! Usiadłam i zaczęłam próbować, coś ściągnąć z zeszytu, lub książki 
i tak mi nie zależało bo bez tego bym dostała kolejną 1. Nie udało się.. nie
bez powodu panią od fizyki nazywamy ludzkim monitoringiem. Na szczęście dzwonek wybawienia uratował mnie i nauczycielka nie zadzwoniła do moich rodziców. Na korytarzu próbowałam przecisnąć się przez tych wszystkich uczniów. Niby miałam matmę, ale postanowiłam odwiedzić Zack'a. Otworzyłam wielkie i ciężkie drzwi na sale do ćwiczeń i zauważyłam jak chłopak właśnie prowadzi rozgrzewkę. Pomachałam mu, a on mi odmachał. Ta sytuacja była komiczna, ponieważ osoby ćwiczące miały powtarzac to co Zack im pokarze i w tym momencie cała sala zaczęła machac. Opętał mnie nie pohamowany śmiech. Każdy się na mnie spojrzał i nie wiedział o co chodzi, no oprócz Zack'a, ponieważ on też był już cały czerwony od śmiechu. Podszedł do mnie i mnie przytulił na powitanie.
-Co mi rozgrzewkę niszczysz księżniczko?-zapytał.
-Niszczę?! Ty rozgrzewek prowadzić nie umiesz.

-Yhym, no to dawaj i pokaż na co cię stac.- odwróciłam się od niego i podeszłam do spoconych od 5 minutowej rozgrzewki zawodników. Popatrzyłam na nich i już chciałam mówić co mają robić, ale nagle zadzwonił dzwonek.

-Sorry Zack ale muszę iść. Innym razem. Mam matmę. Przyjdę na następnej przerwie.

-Spoko , rozumiem leć, bo cię zabije nauczycielka.

Szybko biegłam żeby zdążyć ale nie udało się, sala jest po drugiej stronie 

szkoły.

-Dzień dobry , przepraszam za spóźnienie.

-Ooo Panna Carmen, wiesz co czeka uczniów którzy się spóźniają ?

-Tak wiem Proszę Pani . 

-To chodź, chodź do odpowiedzi.. 

Nie chętnie szłam do tablicy jak wiedziałam, że jestem nie przygotowana.

Jednak to trwało szybko, zrobiłam trochę jednego zadania i dalej to nie miało sensu.

Lekcja szybko mi przeminęła, zbiegłam na dół na salkę żebym mogła zdążyć, pokazać

Zackowi jak się prowadzi rozgrzewkę.. Miałam dużo czasu bo przerwa była 20 min.

-Jestem, no więc na początek kilka przysiadów a dokładnie 20. Wszyscy bez problemu wykonali moje polecenie.

-Okej no to teraz biegacie w kółko i na mój gwizdek stajecie i robicie 10 pompek. Spojrzeli na mnie trochę krzywo, no ale cóż zrobiłam minę przywódcy i pokazałam im ręką, że mają biegac. Zauważyłam, że Zack stoi przy krzesłach i obserwuję swoją grupę.

-A ty na co czekasz? Na zaproszenie?-zapytałam z irytacją w głosie.

-Eee ale ja myślałem, że mam tylko oglądac- powiedział zmieszany.

-To źle myślałeś!-Odpowiedziałam i chwyciłam go za bluzkę prowadząc do kolegów. Kolejne cwiczenie nie było trudne. Parę podciągnięc na drabinkach. Po 30 minutach cała sala pachniała, wręcz pięknie. Popatrzyłam na nich z politowaniem, a oni prawdopodobnie by mnie za to wszystko udusili, ale zabrakło im sił.

-Carmen przegięłaś -powiedział ledwo Zack.

-Sam chciałeś. Idę na lekcję, bo właśnie opuściłam kilka minut plastyki. Pa spotkamy się po szkole.

Plastyka hmm... kocham ją. Zawsze na niej pani wychodzi prawie na całą lekcję,

jest śmiesznie. Szybko mi zleciała, poszłam do szatni i wyszłam ze szkoły

tam czekał na mnie Zack, kupił sobie skuter.

-To co gdzie jedziemy?

-Twój.. Jest świetny!

-Dzięki, to chodź, przejedziemy się.

Było super. Dojechaliśmy na jakieś odludzie, leżeliśmy i patrzyliśmy w niebo.

Było cicho, w końcu ! Nic nie mogło zepsuć tej chwili. Niestety moją głowę zaprzątała jedna myśl, która powróciła. A dokładnie Moli. Mimo, iż było tak cudownie i nie chciałam tego niszczyc, czułam, że musimy o tym porozmawiac.

-Zack?

-Tak?

-Pamiętasz jak wysłałam Ci wczoraj sms'a o Moli. Ona chyba próbuje mnie zniszczyc. A wiesz, że jak chce odnieśc zwycięstwo, to musi uderzyc w mój słaby punkt?

-Carmen... Złotko nie pozwolę Cię skrzywdzic. A tak w ogóle to o jaki słaby punkt chodzi?

-O nasz związek. Ona wie, że w życiu już wiele przeszłam i nie raz zostałąm zraniona. Jeśli i ty mnie zostawisz, to boję się, że się nie pozbieram.

-Kochanie nigdy, ale to prze nigdy Cię nie zostawię i nie masz prawa myślec inaczej!-Powiedział i przytulił mnie mocno do siebie. Naszą cudowną chwilę zepsuł telefon. Dzwonił Lucke.Chciał się dowiedzieć, co robi, bo miał do niego przyjść po jakąś płytę. 

Nie mogę cały czas mieć Zacka dla siebie, więc kazałam mu wracać. On nie za, bardzo

chciał ale na moją prośbę wróciliśmy. Pożegnałam się z nim i odjechał. Weszłam do domu, 

i wiedziałam, że muszę wziąć się za siebie i zacząć się uczyć... 

Przebrałam się tylko i usiadłam w stercie książek na łóżko. Do końca, wieczora jakoś spokojnie było, nic się nie wydarzyło. Nudno było jak nie wiem.. Napisałam do Zacka co robi? lecz on mi  nic nie odpisał. Trudno, pomyślałam,że gra z Luckiem w coś. Odbyłam wieczornną kąpiel i zeszłam na dół, by napic się wody. Przez moje pochłoniecie nauką, nie usłyszałam, że mamy gości. Powiedziałam grzecznie dobry wieczór i już kierowałam się do kuchni, kiedy moja mama zatrzymała mnie i pokazała ręką, bym do nich podeszła. Wykonałam jej polecenie, lecz byłam nieco zdezorientowana.

-O co chodzi?-zapytałam niepewnie.
-Poznaj naszych nowych znajomych. Oto Katrin i Don Flowers.- uśmiechnęłam się i podałam im rękę, jednak po dwukrotnym przeanalizowaniu nazwiska doszłam do wniosku, ze chyba już kogoś takiego znam.
-Czy państwo mają córkę Moli?-zapytałam z nadzieją w głosie, by jej odpowiedź była negatywna.
-Tak. Jest aniołkiem. A znacie się?-zapytała kobieta wpatrując we mnie swoje oczy. Stałam chwilę wpatrzona w podłogę i nie wiedziałam co powiedzieć..Nie chciałam, 

kłamać znowu, ale jak bym powiedziała prawdę to co wtedy? Każą nam się spotykać, 

albo powiedzieć skąd się znamy...Musiałam jakoś wybrnąć z tej sytuacji.. 

-Przepraszam, bardzo ale muszę iść, się uczyć. Jutro mam sprawdzian z matematyki.

-Ale Carmen, odpowiedz Pani na pytanie.

Pobiegłam po schodach i krzyknęłam, NAUKA JEST NAJWAŻNIEJSZA MAMO.

Później cicho usiadłam na ostatnim schodku i słuchałam co mówią. Lecz nic ciekawego

się nie dowiedziałam, bo po chwili rodzice Moli wyszli. Ale wiem, że 

następnym razem moi rodzice idą ich odwiedzić i powiedzieli,że ja z nimi przyjdę!!!!
---------------------------------------------------------------------

DŁUUUUUUGO wyczekiwany roździał, który w końcu się ukazał. Trochę jest posklejany, bo nie był pisany na raz, lecz na raty, ale mamy nadzieję, że coś  z tego wyszło. Przy okazji chciałam was przeprosic, że napsiałam na chacie o innym terminie dodania roździału, jednak sprawy nabrały mały obrót akcji i nie mogłyśmy znaleźc odpowiendiego momentu na dokończenie. Na szczęście dziś wróciłyśmy wcześniej do domu i zabrałyśmy się za siebie. I jak? Podoba wam się sytuacja z Moli? Hmm? ;D A tak wgl to zbliżamy się do 20!