c:

...

Łączna liczba wyświetleń

piątek, 29 czerwca 2012

15.Powrót do szkoły


Postanowiłam, ze po śniadaniu wyjdę na miasto, rozerwę się. Zadzwoniłam do Belli, ona jako jedyna w mojej okolicy nie jest pusta, rozwydrzona blondynka. A ze dawno się nie widziałyśmy to się zgodziła. Poszłam ba gore, ubrałam się w fioletowe rurki, białą bluzkę i trampki. Oczywiście nie mogło zabraknąć bransoletek kocham je. Zawsze na rekach nosze ich mnóstwo. Umówiłam się z Bell kolo skateparku tak jak zawsze. Nie wiem czy to był dobry pomysł... Zobaczyłam, jego - Cyryla. Jak zawsze jeździł o tej porze na desce, szkoda ze o tym zapomniałam. Był tam z kolegami. Jak to chłopak musiał im udowodnić jaki to on jest boski... Podszedł do mnie i chciał pocałować, odepchnęłam go a on wtedy zaczął się zachowywać jak totalny idiota. Zaczął mnie wyzywa i wyśmiewać się ze mnie. Jedyne słowo jakie zapamiętam to to ze nigdy mnie nie kochał, chciał się tylko mną pobawić. Byłam wściekła, zdziwiona i rozczarowana tym zachowaniem. Tak bardzo się zmienił, w zasadzie to nie. Zachowuje się tak jak byliśmy mali. Gdy nie dostawał tego co chciał darł się i wyzywał wszystkich wokół. Bella odciągnęła mnie na bok i usiadłyśmy na trawie. Byłam zdziwiona, ale po ty, wszystkim nawet nie uroniłam łzy. Spoglądałam czasami na chłopaka i żałowałam, że między nami się nie układa. Nagle zobaczyłam coś dziwnego. Dziewczyna, zgrabna, niska, drobna z długimi kręconymi blond włosami zmierzała w kierunku skateparku. Była coraz bliżej, aż w końcu doszła do Cyryla. Pocałowała go czule i przywitała się zresztą zgromadzenia. Wyostrzyłam wzrok i ujrzałam osobę, która bardzo dobrze znałam. W zasadzie chyba nie tak dobrze, bo nie spodziewałabym się tego po niej. To była Moli. Przetarłam oczy, i popatrzyłam kolejny raz. Wyciągnęłam telefon i zrobiłam im zdjęcie. Postanowiłam, ze lepiej stad pójdę, bo nie chce tego widzieć. Mam dość tego,ze na każdym moim kroku ktoś mnie rani i pokazuje mi jakie błędy popełniłam w życiu. Z Moli porozmawiam sobie na komputerze wyśle jej zdjęcie i dowiem się wszystkiego. Razem z Bella wybrałyśmy się na zakupy. Chodziłyśmy po centrum 5 h ale zakupy uważam za udane. Kupiłam trzy koszulki, żółte i zielone rurki oraz neonowe conversy. Podziękowałam Belli za tan dzień, dzięki niej zapomniałam o wszystkich moich kłopotach. W domu wzięłam gorący prysznic i od razu weszłam na laptopa. Moli na razie nie było, ale napisałam jej maila.. nie chciałam,żeby pomyślała,ze jestem zazdrosna...  Ale tez niech wie,ze zawiodłam się na niej. Czekałam jeszcze dość długo, ale niestety nie zaszczyciła mnie dziś swoją obecnością na komputerze. Kończył się wrzesień, a mnie ani raz nie było w szkole. Postanowiłam wrócić do normalnego życia jakie dotychczas wiodłam. Weszłam na stronę szkoły i zobaczyłam na mój plan lekcji. Na szczęście moja mama zadbała o książki, więc nie miałam z tym większych problemów. Spakowałam odpowiednie rzeczy do torby i zadzwoniłam do Belli.

-Hej, jutro się wybieram do szkoły. Muszę się zacząć uczyć w końcu dość długo mnie tam nikt nie widział.
-TO świetnie. Cieszę się. Wiesz w ogóle do jakiej klasy jesteś zapisana?

-Tak na stronie szkoły podobno przyjęli mnie do sportowej.

-No niestety nie będziemy razem. Jestem w matematycznej.

-Szkoda, ale nie martw się poradzę sobie.

-Wiem o tym. -odpowiedziała, po czym bardzo mnie to podniosło na duchu. Wiedziałam, że przyjaciółki sobie w klasie nie znajdę, ale wytrzymam. Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakieś 5 minut, po czym poszłam spać. Jeszcze przez chwile zamartwiałam się czy na pewno sobie poradzę, ale ustaliłam,ze jeśli w Londynie sobie poradziłam to tu tez. Nawet nie wiem kiedy usnęłam ale szybko bo byłam zmęczona. Obudziłam się, poszłam do łazienki ogarnęłam się. Uczesałam sobie kłosa,zajęło mi to trochę czasu, bo mam bardzo długie włosy. Poszłam do swojego pokoju i ubrałam rzeczy które kupiłam ostatnio. Zeszłam na dol, moja kochana mama zrobiła mi tosty mmm... Pycha, zapach był w całym domu. Szybko zjadłam i wyszłam. A wiec tak pierwsza lekcja to : wych- fiz. Szybko muszę się trochę pośpieszyć, bo muszę jeszcze się przebrać. Wsiadłam w autobus i za kilka minut byłam już w szkole. Dotarłam do szatni i weszłam na sale gimnastyczna. Oczywiście, już mi się oberwało. Nie wiedziałam ze nie wolno nosić kolczyków na w-f.... Pani zaczęła, się na mnie wydzierać. Trudno. Zdjęłam kolczyki i poprowadziłam rozgrzewkę. Później zagraliśmy w kosza. Mogłam pokazać się z mojej dobrej strony. Lekcje z nami mieli starsi chłopcy z innej klasy był tam taki jeden który od podstawówki mi się podobał. Przez cały czas gapiłam się tylko na niego. W końcu zaczęłam grac, trafiałam jeden kosz za drugim. Nagle zobaczyłam że uwagę na mnie zwrócił on. Zarumieniłam się strasznie, więc odwróciłam się w przeciwną stronę. Okej ostatnie parę sekund. Przechwyciłam piłkę i dotarłam pod kosz. Zrobiłam dwutakt i wrzuciłam celnie piłkę. I tak oto dzięki nowej uczennicy wygraliśmy. Wszyscy byli zaskoczeni, ale niektóre laski były zazdrosne. Niezbyt mnie to ruszyło, bo nie specjalnie obchodziło mnie zdanie tych plastików. Szłam w kierunku szatni, by się umyć, a następnie przebrać, gdy ON chwycił mnie za ramię i rzucił słowa:

-Byłaś świetna, ale i tak cię pokonam

-Chcesz walczyć?

-Z dziewczyną? Nie wypada mi

-Czyli tchórz?

-Więc dziś po szkole o 18 na boisku. Zabierz apteczkę.

-Oczywiście, że ja dla ciebie przyniosę – odpowiedziałam i ruszyłam do wcześniej wyznaczonego celu. Następnie był polski i znów mogłam się wykazać znajomością autorów. Byłam w tym całkiem niezła. Niestety kolejna nadarzyła się chemia,a później matematyka, gdzie siedziałam na końcu sali i pisałam sms z Bellą. Nagle na chemii usłyszałam:
-Do odpowiedzi przyjdzie ktoś z numerem. 12 .-O nie to ja,

-Ale proszę panią mnie nie było w ogóle w szkole dopiero dzisiaj przyszłam.

-Trudno musisz być przygotowana na każdą lekcje.

-Dobrze wiec proszę mi wpisać 1,.ja nic nie umiem...

-Siadaj.. -wkurzyłam się, bo przez takich nauczycieli uczeń znienawidza dany przedmiot. Przez cala lekcje czekałam tylko na dzwonek i na to żeby już była 18!  Reszta lekcji  dość szybko mi przeminęła. W końcu wyszłam ze szkoły. Nagle zauważyłam,ze on do mnie podbiega.

-Hej, mogę cie odprowadzić do domu?  - zapytał.  Bez zastanowienia odpowiedziałam,ze tak. Przez cala drogę rozmawialiśmy o wszystkim.

-To tutaj mieszkam. Do 18. Pa.      

-Papa Carmen i wtedy to się stało pocałował mnie w policzek. To był mój najszczęśliwszy dzień, chociaż może być jeszcze lepszy. Weszłam do domu z bananem na twarzy.

-A co taka szczęśliwa?-zapytał brat.- Myślę, że mimo wszystko i tak nie miałaś lepszego dnia ode mnie.
-No nie wiem, a co takiego się stało?-zapytałam rozbawiona poważnym tonem Bruna.

-Dostałem się do 2 etapy programu You Can Dance.-wykrzyczał.

-Wow brawo! Gratuluje-ucieszyłam się i uścisnęłam brata. Oboje rozmawialiśmy jeszcze chwilę na ten temat i ustaliliśmy, że w weekend kiedy rodzice wyjadą na rocznicę, robimy imprezę w domu z tej okazji. Wyszłam na górę i przejrzałam szybko komputer. Niestety Moli nie odpisała na e-maila, ani nie było jej na portalach społecznościowych. Zjadłam obiad i zadzwoniłam do Bells, by chwilę porozmawiac. Czas szybko minął i była juz 17:30. Postanowiłam załozyc krótkie jaskrawe spodenki dresowe i luźny top. Wzięłam piłkę do ręki i wyszłam. Siadłam na murze na przeciwko boiska i czekałam na przeciwnika. Byłam bardzo podekscytowana.
------------------------------------------------------------------

Choć długo czekaliście udało wam się. Pierwszy dzień wakacji! I jak? Macie jakieś plany? Piszcie w komentarzach! <3

sobota, 16 czerwca 2012

Niespodzianka


 CARMEN

A oto nasza główna bohaterka, którą ostatnio narysowałyśmy w szkole.



I jak? tak sobie ją wyobrażaliście? Wysyłajcie na nasz e mail ( który jest podany u góry po prawej stronie ) rysunki, lub zdjęcia, jak wyobrażacie sobie bohaterów. Oczywiście możecie także wysyłać pytania, lub pomysły na kolejne posty. A tak z innej beczki, to wy też się nie zgadzacie z wynikiem meczu? Ja z Olą wierzyłyśmy, że awansują, ale niestety się nie udało. Miejmy nadzieję, że za 4 lata nam się uda! Ale było widać, że się starali i to się liczy nie prawda? Może i się dla nas EURO skończyło, ale za to koniec jest także ze szkołą, co raczej przynosi nam więcej radości. Jak u was? Oceny już wystawione? Zdacie? hahaha:D Oj tam na pewno zdacie! Ok no to koniec tego zanudzania, bo nam tu umrzecie, jeśli już tego nie wykonaliście.:D, dajcie odpowiedzi w komentarzach! <3



14. Jednak warto miec rodzeństwo

Podroż była męczącą... Kiedy w końcu wylądowaliśmy zadzwoniłam po tatę , żeby po mnie przyjechał. Okazało się , że on już dawno tutaj jest. Podbiegłam i przytuliłam go z całych sił. Tata zaczął mnie wypytywać o to co mi się tało, że mam takie rany na twarzy ale nie chciałam mu mówić prawdy, żeby się nie martwili. Wystarczy, że ja  mam tyle problemów na głowie. Zaczęłam nowy temat, żebym nie musiała znowu jakiegoś kłamstwa wymyślać. Wiem, że w końcu będę musiała albo powiedzieć prawdę albo skłamać. Dotarliśmy do domu i szybko poszłam do łazienki wziąć prysznic. Wyszłam i okazało się, że u mojego brata jest Cyryl. Nie chciałam go widzieć więc zawołałam brata i powiedziałam mu jaka jest sytuacja i żeby poszedł z nim do niego. On się od razu zgodził. Poszłam na swojego pokoju. Wszystko było na swoim miejscu. Pełno kartek i książek na biurku. Kolekcja kubków na półce z każdego miasta w jakim byłam i porozrzucane poduszki po łóżku. A w koncie mój czarny kot. Tak mój kotek. Odrazu chwyciłam go na ręce i posadziłam na kolanach. Zaczełam się z nim bawic, ale nie trwało to długo, bo wyskoczył przez okno nie wiadomo czemu. Może mysz? Ubrałam krótkie spodenki od dresu, podkoszulkę i bluzę. Zeszłam na dół, gdzie siedzieli moji rodzice popijając gorące kakao. Usiadłam na kanapie i patrzyłam na wszystko co tu zostawiłam. Tak wiele się zmieniło. Byłam zwykłą nastolatką, której największym problem była matematyka w szkole, a teraz doswiadczyłam miłości, rozczarowania, smutku, szczęścia, współczucia i wielu innych uczuc. Spojrzałam na mame i tatę i uświadomiłam sobię, że ciągle ich okłamuje. Przecież myślą, że byłam na terapii, by byc całkowicie sprawna po wypadku, a tak naprawdę siedziałam w Londynie. Sama. Szesnastolayka, która bez wiedzy rodziców wyjechała do Londynu, by dowiedziec się prawdy. Nie wiedziałam o czym mam rozmawiać z rodzicami. Oni z resztą, też nie za bardzo wiedzieli. Cały czas w pokoju panowała cisza... dobijała mnie ona. Kiedyś miałam dobre relacje z mamą i mówiłam jej o wszystkim. A teraz, przez to że pojechałam do Londynu dużo się zmieniło. Oddaliłam się od swojej rodziny. Postanowiłam, że zacznę myśleć więcej o moich bliskich. Bo tracę to co najbardziej mi potrzebne. Nie było mi dobrze z myślą o tym,że od niedawna moje życie to kłamstwo i jedna wielka niewiadoma. Poszłam do pokoju, otworzyłam komputer i zobaczyłam co tam nowego się dzieje. Patrząc na różne portale zrobiło mi się źle. Każdemu w życiu się powodzi, układa się. A mi !? Koniec, czas coś zmienić i zacząć wszystko od nowa. Nie będzie łatwo ale jakoś sobie dam rade. Na początek muszę wrócic do szkoły. Mimo iż w Londynie byłam podczas wakacji cały wrzesień już minął, a dokładnie dziś jest 3 października. Było już późno, więc poszłam wziąc długą gorącą kąpiel. Wyszłam z niej po około 2 godiznach. To chyba mój nowy rekord! Weszłam pod ciepłą kądre i zamknęłam oczy, ale ktoś najwyraźniej musiał mi przeszkodzic w zaśnięciu. Nie kto inny jak mój braciszek.
-Hej Carmen. Jak się czujesz?
-A jak sie mam czuc? Wszytskich na około okłamuje i w dodatku nie mogę się wysapc, bo ktos mi musiał przeszkodzic- wydarłam się na niego.
-Sorry siosra, ale chciałem ci pomóc. Myślałem, że potrzebujesz jakieś rozmowy, ale najwyraźniej chodzi ci tylko o sen, więc nara- wstał z łóżka zróbił swój krok taneczny o nazwie ,,żałuj" i chciał wyjsc, ale zawołałam go i dumny wrócił do mojego pokoju.
-Cyryl ci pewnie o wsyztskim już opowiedział tak?
-No oczywiscie, mówimy sobie o wsyztskim. Serio o wszystkim.-spojrzał na mnie ze swoim tajemniczym usmieszkiem. I tak nie chciałam wiedziec o co mu chodzi.
-Może i tak, ale nie wiesz co zaszło między mną a Emile.
-Nawijaj-odpoweidział już poważnie
-Więc tak ... Ciężko mi o tym mówić, ale jesteś moim bratem i chyba mnie rozumiesz, Tym bardziej jak Cyryl ci powiedział większość. Ufam ci i mam nadzieję, że nie powiesz tego nikomu. Ja do Londynu pojechałam po to, żeby spotkać się z Emilem. Jak się okazało on był na terapii bo brał narkotyki.Wiem ciężko ci w to uwierzyć mi też było. Jak już mógł wracać do domu to przeczytałam jego sms'a, o tym, że dobry z niego aktor, że dobrze mu idze.Więc zabrałam go na jakąś imprezę żeby się opił tak najłatwiej by mi powiedział wszystko i prawdę. Ale on zamiast mi to powiedzieć, to powiedział, że woli..-Nie powiem tego, łza spłynęła mi po policzku.
-Carmen..? Wszystko ok ? Może dokończymy tą rozmowę jutro ? Widzę, że ci ciężko.
-Dziękuję Ci. To jutro postaram się dokończyć.
Odeszedł. Wyszedł z pokoju. Często na niego narzekałam, ale tak naprawdę był świetnym bratem. Kochałam go nad wszystko. Wyciągnełam mojego ipoda z jeszcze nie rozpakowanej torby po podróży i zasnełam. Rano obudził mnie zapach dochodzący prawdopodobnie z kuchni. Przetarłam oczy i zeszłam po schodach na dół. Piękny rodzinny obrazek! Mama robiąca naleśniki, tata czytający gazetę, a Bruno rozmawiał z kims przez telefon.
-Witaj kochana rodzinkoo!-krzyknełam na całą kuchnie.
-Carmen zamnkij ryj-wrzasnął na mnie brat.
-słońce uspokuj się nie widzisz, że czytam-zwrócił się do mnie z pretensjami ojciec.
-Dajcie jej spokój ona poprostu cieszy się że znów jesteśmy razem- jak zawsze obroniła mnie mama. Uwielbiałam takie sytuację domowe. Podbiegłam do brata i wyrwałam mu komórkę z ręki, potem zaczełam uciekac i chwyciłam w trakcie biegu gazetę taty. Stanełam na stołku i ogłosiłam, że teraz wszyscy mamy zasiąsc do stołu i jak na rodzinę przystało zjesc kulturalnie śniadanie. Po wypowiedzeniu, jak że zacnej wypowiedzi zaczełam się nieopętanie śmiac i jesc naleśniki brudząc przy tym moją piżamę.


-------------------------------------------------------------------
Ulala! Trochę się ociągamy z tymi roździałami co nie? ( i tak wiemy krótki, następnym razem będzie lepiej) hahaha ;D, ale wy też nas komentarzami nie zasypujecie.. ; (, no trudno w każdym razie mamy dla was niespodziankę, która znajdzie się za pare minut na stronie. Sorry nie chcę mi się już sprawdzac błędów, wybaczcice!

czwartek, 7 czerwca 2012

13. Od nowa

Postanowiłam, że wrócimy do hotelu i tam o wszystko wypytam. Ciężko było iść z tak wypitym człowiekiem. Ja też wypiłam ale starałam się tego nie okazywać i mniej pić, żebym była trzeźwa i pamiętała coś z tego co on mi powie. Droga powrotna była długa i męcząca. Emil zachowywał się chamsko wobec mnie i innych kobiet. Był całkiem inny niż zawsze. nie chciał wracać, cały czas mnie szarpał i chciał iść się jeszcze bawić. Ja nie miałam na tyle siły aby go powstrzymać, więc wchodziłam za nim i prosiłam go , żebyśmy już wrócili do hotelu bo źle się czuję. W końcu znaleźliśmy się blisko hotelu. Weszliśmy i jeszcze najgorsze winda się zepsuła i musieliśmy na 8 piętro iść an nogach. Emil o mało co nie spadł. Cały czas go pod trzymywałam, żeby nic mu się nie stało. Nareszcie stanęliśmy przed drzwiami. Znaczy można tak to nazwać, bo Emil upadł na podłogę i zaczął się głupio śmiać. Wyciągnęłam klucz z torebki i otworzyłam mieszkanie. Emil nie raczył wstać, więc chwyciłam go za nogi i wciągnęłam do pokoju. Usiadłam wyczerpana na łózku i popatrzyłam na pijanego kolegę. Mój plan musiał zadziałac mimo, iż oboje byliśmy mocno wstawieni.
-Emil musimy porozmawiać-powiedziałam spokojnie, na co on nie zareagował.
-Podsłuchałam twoją rozmowę z kolegą. Mówiłeś, o jakiejś grze. Emil proszę powiedz mi o co chodzi?- patrzyłam skupiona na chłopaka, którego opętał jeszcze większy śmiech.
-Emil proszę-krzyknęłam wściekła.
-Ale ty jesteś głupia-zaśmiał się Emil
-Proszę?-zapytałam urażona.
-No bo ty zostawiłaś Cyryla dla mnie. On dla ciebie poświęcił cały swój wolny czas, a ja tylko pojechałem na terapie i mam ciebie całą dla siebie. -zaczął się histerycznie śmiać. Nie odpowiedziałam nic, siedziałam w ciszy i analizowałam co właśnie usłyszałam.
-A jeśli już tak ci mówię całą prawdę, to Cyryl by cie tak po prostu nie zostawił. Pisałem z nim codziennie, mówiąc, że jesteś ze mną, że nawet go nie pamiętasz, a on tak głupi jak ty uwierzył w to. Może i bym ci tego nie powiedział, ale ta kobieta w klubie mnie za intrygowała i uważam, że mogę miec laskę z dużo większej półki. Łzy spłynęły mi po twarzy. Wybiegłam z hotelu.. zaczęło strasznie padać. Nie obchodziło mnie to szłam cała mokra... oczy miałam całe spuchnięte i zapłakane. Było ciemno mrugały światła samochodów. Postanowiłam, że zadzwonię do Cyryla i wszystko mu wyjaśnię. Długo nie odbierał. Aż w końcu.
-Hej Cyryl.
-Czego ode mnie chcesz ? Co jakiś problem masz i do mnie dzwonisz.?
Ja już nie chce być wykorzystywany przez ciebie. Pomogłem Ci a ty.. co zostawiłaś mnie dla tego palanta. Wykasuj mój numer i nie dzwoń nigdy więcej do mnie....A tak wgl..to nie chce być już z tobą. Ty tylko myślisz o sobie i o nikim więcej. Znalazłem sobie lepszą dziewczynę która mnie kocha. Nara.
Te słowa strasznie mnie zabolały.Cały świat staną przeciwko mnie. A ja tylko chciałam pomóc Emilowi. Usłyszałam pisk opon i światło. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się w szpitalu. Myślałam, że to tylko sen ale to prawda. Potrącił mnie samochód. Miałam całą zmasakrowaną twarz.. Pełno ran. Obok mnie siedział Emil i trzymał moją rękę. Był cały roztrzęsiony. Słyszałam tylko słowa Carmen wybacz mi, -Kocham Cię. Nie chciałem wtedy tego powiedzieć, nie myślę tak wybacz mi. Moje lekko uchylone oczy ciągle chciały płakać. Nie wierzyłam, że los mógł, aż tak sprzeciwic się przeciwko mnie. Spojrzałam na Emila, a ten ze smutkiem w oczach powtórzył się:
-Kocham cię Carmen.
-Emil... posłuchaj. Emocje potrafią zmienic człowieka. Ja zaś ci zaufam i zaś będę zraniona. Przykro mi, ale nic z tego nie będzie. Współczujesz mi i dlatego wyznajesz miłośc. Doskonale wiem, że nic do mnie nie czujesz. Możesz miec każdą, dlaczego miałbyś wybrać takie coś jak ja.
-Carmen jesteś śliczna, mądra, zdolna-wymieniałby pewnie dalej, ale lekarz wszedł do sali.
-O widzę, że się nasza gwiazdka obudziła-powiedział serdecznie. Starszy pan po 60 wydawała się miły i bardzo opiekuńczy. Przypominał mi mojego dziadka.
-Dzień dobry. -dowiedziałam.
-Nie jest zbyt dobrze, ale poradzimy sobie i wyjdziesz z tego jak nowo narodzona-lekarz mówił wyraźnie dumny z siebie-A teraz przepraszam cię chłopcze, ale dziewczyna potrzebuje spokoju.
-Pa Carmen, przyjdę jutro
-Nie-powiedziałam i nastała chwila ciszy-Nie przychodź. Proszę cię nie odwiedzaj mnie. Zostaw.
Kiedy lekarz wyszedł łzy spłynęły mi po twarzy. Te słowa wymagały ode mnie wielkiej odwagi. Nie chciałam zostawiać Emila ale muszę od niego trochę odpocząć. Samotność dobrze mi zrobi. Po tygodniu czułam się trochę lepiej ale dalej myślałam o Emilu. Przeglądałam jego zdjęcia w telefonie nie mogła przestać o nim myśleć. Postanowiłam, że usunę jego zdjęcia i numer.. Tak będzie najlepiej. Po chwili dostałam sms'a od niego.. Jak się czujesz? Mam nadzieje, że lepiej. Kiedy mogę cię odwiedzić ? (moje serce gnije jak ciebie nie widzi) . Nic mu nie odpisywałam, bo nie wiem co. Z jednej strony chcę go zobaczyć ale z drugiej kiedy go widzę wszystko mi się przypomina. Nasze wszystkie wspaniałe chwile i to jak było nam dobrze. Postanowiłam jednak nic nie odpisać. Ciesze się, że tak zrobiłam, bo przez kolejne dwa tygodnie nie odzywał się, co bardzo dobrze wpłynęło na moje zdrowie, jak mówi lekarz. Po kolejnym tygodniu dostałam wypis i mogłam wrócić do domu. ,,Do domu" czyli tam gdzie parę drzwi od moich mieszka Emil. Spakowałam się i poszłam na Kawę z ciastkiem GRATIS. Usiadłam przed kawiarnią i wdychałam świerze powietrze. Długo rozmyślałam nad moim życiem i postanowiłam wrócić do domu w Polsce. Tęskniłam za rodziną. Nawet za bratem. Weszłam nie zauważona do pokoju, gdzie spakowałam resztę swoich rzeczy. Kupiłam bilet przez internet. Na drugi dzień mogłam juz wylecieć z tego przeklętego Londynu. Nie wychodziłam, aż do 15:30 z hotelu, by przypadkiem Emil mnie nie spotkał. Udało się. 17:15 a ja wylatuję. Siedziałam wygodnie w fotelu i zadzwoniłam do rodziców by ich uprzedzić o moim przyjeździe. Szczerze się ucieszyli. Teraz miałam zacząc wszystko od nowa. Wszystko.
------------------------------------------------------------------------
No to proszę: obiecany i spóźniony dosc dłuuugo roździał ;D No ale przynajmniej jest ;D